Dzisiaj jest

wtorek,
09 września 2025

(252. dzień roku)

Licznik

Liczba wyświetleń:
32435850

Wyszukiwanie

XXIII Niedziela Zwykła (rok C), data 7.09.2025 – komentarz do Ewangelii

Czy mam nienawidzić swego ojca?
● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XXIII Niedziela Zwykła, rok C (7.09.2025)
Ewangelia: Łk 14, 25-33●

Gdyby zrobić sondę uliczną na temat nauczania Jezusa, zapewne większość respondentów przypomniałoby Jego nauki na temat miłosierdzia Bożego, miłości bliźniego, pomocy ubogim. Obraz Jezusa łagodnego, przebaczającego jest dla człowieka bardzo atrakcyjny, ponieważ dzięki niemu można uspokoić własne sumienie, szeptając pod nosem: „przecież Bóg i tak mi wybaczy”. Jednak dzisiejszy fragment Ewangelii wyrywa nas z takiego myślenia w sposób bardzo gwałtowny.

„Jeśli nie masz w nienawiści swojego ojca i matki, nie możesz być moim uczniem” – mówi do nas dzisiaj Jezus. Na pierwszy rzut oka słowa te są szokujące, wręcz absurdalne. Jak można nienawidzić osób najbliższych, najbardziej ukochanych? Przez takie sformułowanie Jezus pragnie nami wstrząsnąć, zmusić nas do myślenia, do refleksji nad stanem własnego serca.

W tym kontekście przypomina się historia Abrahama, od którego Bóg zażądał złożenia w ofierze ukochanego syna. On nie chciał śmierci chłopca, ale chciał sprawdzić, czy jest na pierwszym miejscu w hierarchii wartości pierwszego z Patriarchów. Analogicznie, nienawiść do ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i do siebie samego nie oznacza pragnienia Jezusa, by wymierzyć uczucia czy też akty złości, gniewu w te osoby, ale On w sposób niezwykle dosadny pyta się nas: „Czy jestem na pierwszym miejscu w twoim sercu?”.

Nie wystarczy być zatem tylko dobrym człowiekiem. Nie wystarczy tylko zachowywać przykazania, ale, aby pójść za Jezusem, trzeba postawić Go na absolutnie pierwszym miejscu w swoim życiu. Trzeba zostawić wszystko za sobą, aby pełnić Jego świętą wolę. Oczywiście, że Jego wolą jest miłość do ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, siebie samego, ale chrześcijanin miłuje ich ze względu na miłość do swojego Mistrza.

Bóg jest łaskawy i pełen miłosierdzia, ale jest też „ogniem”, który pragnie świat przepalić, odnowić. Dla ucznia Jezusa nic, nawet miłość do osoby najbliższej, nie może stanąć ponad Bogiem i Jego świętą wolą. Czy pójdziesz za Nim?


Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

XXII Niedziela zwykła, rok C, 31.08.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Ewangelia dla odważnych i ubogich
● Rozważa: ks. Dominik Sobczyk ●

XXI Niedziela zwykła, rok C (31.08.2025 r.)
Ewangelia: Łk 14,1.7-14 ●

paul-pineda-xdKsEYtKzn8-unsplash

Zdjęcie: Paul Pineda, unsplash.com

Kto z nas miałby odwagę zorganizować obiad, przyjęcie lub spotkanie dla osób ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych?

Sześć lat temu, tuż przed rozpoczęciem formacji w Wyższym Seminarium Duchownym w Rzeszowie, wziąłem udział w turnusie Ruchu Apostolstwa Młodzieży w Majdanie Sopockim. W czasie tych wakacyjnych rekolekcji bardzo mocno urzekło mnie świadectwo jednego kleryka, który podzielił się z grupą niecodziennym wydarzeniem. Opowiadał, jak pewnego razu, w czwartek (ten dzień w seminarium jest dniem wolnym, kiedy klerycy mogą wyjść na przechadzkę do miasta), pojechał do centrum miasta, aby załatwić urzędowe sprawy. Kiedy szedł ulicą 3 Maja, zobaczył dwóch ubogich mężczyzn błąkających się między przechodzącymi ludźmi, jak bezskutecznie próbowali uprosić nieco pieniędzy na jedzenie. Czuł przynaglenie, aby pokonać w sobie opór przed wyrażeniem zaoferowania pomocy i barierę o nazwie „święty spokój”. Toteż po krótkiej rozmowie zaprosił owych mężczyzn na obiad i – co najistotniejsze w tej historii – został z nimi, aby wspólnie zjeść i posłuchać ich życiowej historii. Na koniec przyznał, że to był jeden z najpiękniejszych dni w jego życiu.

Niesamowite. Rzekłbym: czysta Ewangelia podana na talerzu. To świadectwo było dla mnie tak niezwykłe i poruszające, że w moim sercu pojawił się zachwyt i pragnienie, aby podobnie doprowadzić do wypełnienia się słów Ewangelii, która odczytywana jest 31 sierpnia 2025 r. niemalże we wszystkich kościołach świata. Tego fragmentu nie należy odczytywać oraz interpretować w sposób duchowy, ponieważ to by była ucieczka od realizmu słów Pana Jezusa. Tak, jesteśmy zaproszeni do tego, aby wybierać słabych, biednych, niechcianych, odrzucanych, odtrącanych, chorych i właśnie im poświęcać naszą uwagę, ofiarować nasz czas i dla nich organizować potrzebną pomoc (zob. Łk 7,13). Dla świata te osoby są, jakby to powiedzieli młodsi, „przegrywami”, ale dla Boga są umiłowanymi synami i córkami, o których koniecznie trzeba się zatroszczyć. Właśnie dzięki nim możemy wygrać najwspanialszą nagrodę, jaka w ogóle istnieje, a jest nią niebiańska odpłata przy zmartwychwstaniu umarłych, przepustka do życia wiecznego (zob. Łk 7,14).

Bezinteresowna pomoc chorym, ubogim, ułomnym i pokrzywdzonym w życiu, choć z początku może wywoływać w człowieku jakiś opór, to jednak po czasie wywołuje już inne emocje, z których prym wiedzie szczęście. Zgadza się to ze słowami obietnicy Jezusa: „A będziesz SZCZĘŚLIWY” (Łk 7,14a). Szczęście w odniesieniu do ofiarującego pomoc i czas dotyczy faktu, że dzięki jego pomocy ktoś może znaleźć się w nieco lepszej sytuacji, może zapomnieć o przygniatających troskach, może wyrazić wdzięczność, może poczuć się zauważony i wartościowy, skoro ktoś zwrócił na niego uwagę. Ponadto osoba pomagająca, ze względu na chęć realizacji Ewangelii, może mieć poczucie dobrze pełnionej misji ucznia-misjonarza w świecie z perspektywą otwierającego się przed nią nieba.

Pamiętamy, że Ewangelia jest Dobrą Nowiną o zbawieniu. Niemniej zasadne jest pytanie: czy tylko dla tych odważnych? A dla ubogich, chromych, ułomnych – ogólnie mówiąc – w jakikolwiek sposób pokrzywdzonych? Dla nich także. Dobrą Nowiną jest to, że w tłumie obojętnych oczu, uszu, rąk i serc znajdują się kochające, przejęte i gotowe do okazania miłosierdzia uczy, uszy, ręce i serca. W ten sposób ludzie odtrąceni przez żądny zysku i opłacalności świat mają szansę uwierzyć, że Bóg, którego reprezentują chrześcijanie, jest tym, który z czułością się nad nimi pochyla za pomocą swoich sług. Dla zmarginalizowanych ludzi nawet jeden taki niecodzienny posiłek, do którego zapraszają odważni słudzy Pana, może być Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną.

Módlmy się dla nas o ewangeliczną odwagę, abyśmy widzieli oczami Jezusa, słuchali uszami Jezusa, działali rękami Jezusa i kochali sercem Jezusa. Módlmy się, aby Ewangelia stawała się codziennością w życiu osób chorych, chromych, ułomnych i cierpiących na całym świecie. Oby spełniały się słowa obietnicy Pana o odpłacie przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych i byśmy pełni pokoju mogli wejść „do góry Syjon, do miasta Boga żywego – Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zgromadzenie, i do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy już doszli do celu, do Pośrednika Nowego Testamentu – Jezusa” (Hbr 12,22-24).
————–

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:

«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».

XXI Niedziela zwykła, rok C, 24.08.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Zbawienie dla (nie)licznych?
● Rozważa: ks. Dominik Sobczyk ●

Zdjęcie: Youssef Naddam, unsplash

XXI Niedziela zwykła, rok C (24.08.2025 r.)
Ewangelia: Łk 13,22–30 ●

Prawdziwie wybierają zbawienie ci, którzy prowadzą swoje życie zgodnie z zasadą sprawiedliwości Bożej.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że w centrum miejscowości, w której mieszkamy, jakiś człowiek zaczyna rozdawać przechodniom nowiutkie iPhony 16 Pro Max. Co więcej, zachęca on obdarowanych, aby przyprowadzili innych ludzi z miejscowości, aby i oni przyjęli ten niespodziewany prezent. Jak myślicie? Czy przyszliby wszyscy? Czy każda osoba z tejże miejscowości zdecydowałaby się na to, by skorzystać z daru? Odpowiedź brzmi: nie. Dlaczego? Z pewnością znalazłyby się osoby, których nie interesują najnowsze modele telefonów. Nie brakłoby osób, którym by się nie chciało wyjść albo które po prostu uznałyby to za fake. Tak więc, choć wiele osób skorzystałoby z darmowego prezentu, to jednak nie każdy, nie wszyscy tam by się pojawili.

Po tych parunastu sekundach abstrakcji zejdźmy na ziemię. Nie skorzystałem z tej fikcji, aby was odwieźć od realizmu naszych dni ani by kogokolwiek zamknąć w świecie marzeń. Chciałem tylko w powyższym przykładzie pokazać pewną analogię z darmowością zbawienia dla wszystkich. Tak, KAŻDEMU CZŁOWIEKOWI zbawienie zostało podarowane ZA DARMO. Zbawienie jest Bożym darem dla nas; darem, na który nikt z nas w żaden sposób sobie nie zasłużył. Jezus Chrystus nie sporządził dla nas jakiegoś taryfikatora, wedle którego zbawienie kosztowałoby nas kilka tysięcy dobrych uczynków względem bliźnich bez przekroczenia progu kilkunastu dni bez stanu łaski w ciągu całego życia. Jezus Chrystus umarł za Ciebie i za mnie, czyli za grzeszników, całkowicie bezinteresownie, z przeogromnej miłości. On nam podarował zbawienie, a po naszej stronie leży kwestia, czy ten dar przyjmiemy, czy nie; czy uznamy zbawienie za najwspanialszy darmowy dar, jaki tylko mogliśmy w życiu otrzymać, czy też orzekniemy, że w sumie za zbawienie nie kupimy nowego superszybkiego samochodu oraz willi z basenem i strefą komfortu.

Końcowy, 66. rozdział Izajaszowego proroctwa prezentuje nam Boga, który obejdzie cały świat, przez swoje sługi dotrze w przeróżny sposób do wszystkich narodów, aby one ostatecznie przywędrowały do Niego, do portu zbawienia. To bardzo optymistyczna wizja ukazująca Boga jako niezwykle hojnego w łaskę przyprowadzania ludzi do szczęścia wiecznego. Można by rzec, że to słowo znajdowało wypełnienie, kiedy to po Pięćdziesiątnicy Apostołowie i ich następcy przez kolejne wieki odważnie wyszli na cały świat głosić Ewangelię, chwaląc i wysławiając imię Pana (por. Ps 117,1b). Ale pamiętajmy, że to słowo nadal znajduje wypełnienie i do końca świata będzie się spełniać, bo dla chrześcijanina nie powinna być ważna większość zbawionych, ale WSZYSCY. I mimo że w Ewangelii Jezus mówi o tym, że w królestwie nie braknie osób ze wschodu i zachodu, z północy i z południa, czyli ze wszystkich stron świata, to jednak te słowa padają w kontekście bardzo zatrważających zdań, których ostatecznie chyba nikt nie chciałby osobiście od Pana Boga usłyszeć: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych” (Łk 13,27–28).

Jak to zostało ujęte powyżej, Boży dar zbawienia można odrzucić przez dopuszczanie się niesprawiedliwości. Co to znaczy? Wyjdźmy od definicji sprawiedliwości, aby dojść do tego, czym jest niesprawiedliwość. Najprościej rzecz ujmując, sprawiedliwość oznacza zasadę, że każdemu należy się to, co mu się należy. Każdy człowiek posiada niepodważalną godność, dlatego sprawiedliwością jest okazywanie wszystkim należytego im szacunku. W odniesieniu do Pana Boga sprawiedliwością będzie oddawanie czci i chwały jako temu, od którego pochodzimy i do którego zmierzamy. Wedle słów pierwszego czytania z niedzielnej liturgii słowa sprawiedliwością będzie uczynienie siebie, swojego życia, a także życia bliźnich darem dla Pana (Iz 66,20a). Z kolei niesprawiedliwość będzie zaprzeczeniem tego typu logiki oddawania każdemu tego, co mu się należy; brakiem szacunku wobec bliźnich i odrzucaniem kochającego wszystkich Boga. Dlatego prawdziwie wybierają zbawienie ci, którzy prowadzą swoje życie zgodnie z zasadą sprawiedliwości Bożej.

Ewangeliczna ciasna brama wskazuje na wielki trud i konieczność ciągłej determinacji, aby móc z Bożą pomocą przez nią wejść. Jeżeli z naszej strony będzie chęć i gotowość do podjęcia starań na rzecz wprowadzania w swoim otoczeniu sprawiedliwości Bożej, to będziemy na dobrej drodze do zbawienia. W przeciwnym wypadku nasza podróż zmierzać będzie do rzeczywistości ciemnej, mrocznej, piekielnej. Dlatego nie ustawajmy w modlitwie za siebie i naszych bliskich, aby nie zboczyć z drogi zbawienia. A jeżeli z niej zboczymy, to byśmy z Bożą pomocą wkroczyli po raz kolejny na tę właściwą trasę wiodącą ku szczęściu wiecznemu. Obyśmy wykorzystali ten najcenniejszy prezent, jaki od Pana Boga otrzymaliśmy.

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy.
Raz ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?»
On rzekł do nich: «Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”.
Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym.
Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».

Dwudziesta Niedziela Zwykła, rok C, 17.08.2025 r. – komentarz do Ewangelii

Czas wyboru
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam

Dwudziesta Niedziela Zwykła, rok C
(17.08.2025 r.)

Ewangelia: Łk 12, 49-53 ●

 

Obserwując od jakiegoś czasu sytuację Kościoła w Polsce, coraz bardziej dostrzegam polaryzację społeczeństwa oraz narastające napięcie, które zmusza do podjęcia jasnej, konkretnej decyzji: czy chcę iść przez życie z Jezusem czy też nie? Każda z możliwych decyzji będzie musiała być poparta klarownym postępowaniem. Nie ma już drogi kompromisu.

Dzisiejsza Ewangelia, w kontekście tego, co dzieje się w naszym kraju oraz społeczeństwie Europy Zachodniej, jest bardzo wymowna. Widzimy, jak głęboki kryzys dotyka Kościół najpierw w sferze zewnętrznej – instytucjonalnej. Kapłani, zwłaszcza ci na wyższych szczeblach hierarchii, są coraz bardziej obrzucani mową nienawiści w mediach, a społeczne zaufanie wobec nich maleje. Niestety, przyczyniają się do tego również ich gorszące działania, jak chociażby ostatni skandal – morderstwo dokonane przez księdza w archidiecezji warszawskiej. Ludzie przestają uczęszczać na nabożeństwa i krytykują coraz odważniej to, co kapłani głoszą na ambonach. Słabnie również sfera wewnętrzna w Kościele, a przejawia się to w coraz większej obojętności na przykazania Boże. Pozwalamy sobie na grzechy, które dawniej były uznawane za absolutnie niemoralne i przymykamy na to oko, czasem może nawet tłumacząc to jakimiś wzniosłymi hasłami o tolerancji i wzajemnym szacunku. Jesteśmy także bardziej podatni na manipulacje dotyczące naszej wiary. Wydaje się również, że kiedyś co prawda dużo więcej ludzi brało udział w kościelnych nabożeństwach, jednak spora część robiła to z czystego przyzwyczajenia, tradycji lub dla świętego spokoju ze strony rodziców lub dziadków. Dziś, w moim odczuciu, mamy do czynienia z pewnym „klarowaniem” się sytuacji w Kościele. Zostaje w nim coraz mniej ludzi (oczywiście pod względem praktykowania, bo formalnie jeszcze nie mamy fali apostazji), ale ci, którzy pozostają, wykazują większe zrozumienie tego, o co tak naprawdę w Kościele chodzi albo raczej o Kogo.

W tym kontekście Ewangelia wybrzmiewa bardzo mocno. Z jednej strony Jezus nie czaruje nas wizją sielankowego życia osoby wierzącej. Przeciwnie – za przywilej wiary i życia wiecznego trzeba będzie zapłacić wysoką cenę na tym świecie. Walka duchowa ciągle trwa i szatan próbuje zbierać jak największe żniwo. Prześladowanie Kościoła – co prawda nie krwawe, ale być może bardziej wyrafinowane – powoduje, że nawet we własnym domu nie do końca można czuć się bezpiecznie, gdy najbliżsi mają zupełnie inne podejście do spraw duchowych. Opowiedzenie się za Jezusem może skutkować nawet popsuciem relacji rodzinnych czy przyjacielskich. Warto zadać sobie pytanie – jeśli znalazłbym się w takiej sytuacji: kogo bym wybrał? Jaka rzeczywistość mnie bardziej pociąga i jest dla mnie cenniejsza – życie z Jezusem czy szukanie oparcia na tym świecie?

Z drugiej strony, Jezus zapowiada rzucenie ognia na ziemię. Ogień ten możemy bardzo różnie rozumieć, np. jako Ducha Świętego lub po prostu gorliwość głoszenia Ewangelii. W naszym coraz bardziej spolaryzowanym świecie potrzeba dzisiaj czytelnego ogłaszania Dobrej Nowiny, popartego autentycznym życiem, zgodnym z tym, czego naucza Jezus i Kościół. Już nie wystarczą czyste deklaracje, że ja to jestem wierzący, a w domu nie można ze mną wytrzymać, bo wszystkich wokół terroryzuję swoim egocentryzmem. Dziś potrzeba świadków, którzy są gotowi na wszystko – może nawet na duchowe męczeństwo – nie tylko kapłanów, ale również osób świeckich. Nie możemy marnować czasu na bylejakość i zabawę w wiarę. Świat potrzebuje Ewangelii jak soli, która nadaje smak i chroni przed zepsuciem.

Czy jesteś gotowy wejść na serio w bycie uczniem i świadkiem Jezusa Chrystusa w naszej rzeczywistości?

————–

Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».

XIX niedziela zwykła (C), 10.08.2025 – komentarz do Ewangelii

Nie lękaj się i czuwaj!
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XIX niedziela zwykła, rok C (10.08.2025)
Ewangelia: Łk 12, 32-48●

Niektórzy powiedzą, że w dzisiejszym świecie naprawdę nie jest dobrze. Wystarczy otworzyć gazetę, włączyć telewizję, uruchomić komputer i zajrzeć w Internet. Wszędzie słychać o kolejnym wypadku, tragedii, katastrofie. Wydawałoby się, że już niewiele dobra pozostało na tym świecie – a ktoś o bardziej pesymistycznym spojrzeniu powie, że już gorzej się nie da. Jednak Jezus przychodzi dzisiaj ze swoim słowem…

„NIE BÓJ SIĘ, MAŁA TRZÓDKO!” – to pierwsze słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii! W dobie nieufności, oszustw, pogardy, katastrof i rozmaitych tragedii Jezus mówi – NIE BÓJ SIĘ! Usłyszmy dzisiaj mocno te słowa! Jezus nie mówi ich, bo daje nam złudną nadzieję, ale mówi te słowa z pełną świadomością i odpowiedzialnością: „NIE BÓJ SIĘ! Choć jesteś małą trzódką – NIE LĘKAJ SIĘ! Bo JA jestem z Tobą – Twój Bóg. To ja biorę Ciebie w obronę – bo jestem twoim Pasterzem i zależy mi na Tobie! Będę działał w Twoim życiu!”

Naszą nadzieją i naszą skałą jest Jezus Chrystus – dlatego On może takie słowa wypowiedzieć. Dla Niego nie ma nic niemożliwego, nie jest bezradny i bezbronny. Jest mocny i silny, jest z każdym z nas we wszystkich sytuacjach naszego życia!

To jest pierwsze wezwanie z dzisiejszej Ewangelii – abyśmy nie tracili nadziei. Ale w dalszych słowach Jezus nam przypomina, że to co ziemskie nie jest naszym ostatecznym celem. Celem jest Królestwo Niebieskie, celem jest życie wieczne z Bogiem, celem jest zmartwychwstanie. Dlatego Chrystus wzywa nas do czujności.

Mamy być sługami, którzy oczekują na przyjście swojego Pana. Nawet w mrokach nocy mają zapalone pochodnie, które nie pozwalają im się potknąć. Jest to piękny obraz życia chrześcijańskiego. Choć świat jest czasem ciemnością, musimy mieć zapalone pochodnie wiary, czyli naszej relacji z Bogiem. Bo słuchanie Go uchroni nas przed potknięciem. Potrzebujemy mieć zapalone światło wiary w naszej duszy poprzez łaskę uświęcającą – bo to Bóg sam przychodzi nas zbawić i nas podtrzymywać.

Musimy czuwać – to nasze zadanie. Ale nie traćmy nadziei – bo Bóg przychodzi. Przyjdzie na końcu czasów, przyjdzie na końcu naszego ziemskiego życia. Ale także przychodzi dzisiaj. Przychodzi do Ciebie!


Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.
Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
A to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»
Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.
Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą».

Święta

Wtorek, XXIII Tydzień zwykły
Rok C, I
Dzień Powszedni albo wsp. św. Piotra Klawera, prezb.

Sonda