Dzisiaj jest

piątek,
08 grudnia 2023

(342. dzień roku)

Licznik

Liczba wyświetleń:
24581196

Wyszukiwanie

I Niedziela Adwentu (B), 3.12.2023 – komentarz do Ewangelii

Czy Boga trzeba się bać?

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

I Niedziela Adwentu, rok B (3.12.2023)
Ewangelia: Mk 13, 33-37

Natalia Klocek (DSC_0823)Głównym zadaniem Kościoła jest głoszenie Królestwa Bożego i ogłaszanie światu Dobrej Nowiny o Jezusie jako wcielonym Bogu. Od początku misyjnej działalności Wspólnoty Ludu Bożego zwracano szczególną uwagę na to, aby przekazywana była wiara prawdziwa i nieskażona, aby nowi jej członkowie zjednoczyli się z Bogiem w pełni, a nie tylko częściowo. Autentyczny obraz Boga odnaleźć możemy w Piśmie Świętym interpretowanym w żywej Tradycji Kościoła. Mniej więcej od połowy XX wieku w przepowiadaniu Kościoła dominuje obraz Boga tylko miłosiernego, który przebacza człowiekowi zawsze i wszędzie. Konsekwencją takiego rozłożenia akcentów w nauczaniu jest przekonanie, że właściwie nie ma potrzeby stale się nawracać, „bo i tak mi Bóg wybaczy”.

Liturgia pierwszej części Adwentu przygotowuje wiernych na Paruzję, czyli powtórne przyjście Chrystusa. Stąd Ewangelie w tym czasie zaczerpnięte są zasadniczo z mów Jezusa na temat końca świata i zniszczenia Jerozolimy, które właśnie zapowiada rzeczy ostateczne. Przez długi okres w Kościele właśnie te teksty dominowały w przepowiadaniu. Wśród głoszących Słowo Boże panowało przekonanie, że jeśli wzbudzi się w słuchaczach strach przed straszliwym sądem Bożym, wtedy się nawrócą, co miało oznaczać, że misja głoszenia Ewangelii została właściwie zrealizowana. Sobór Watykański II zauważył, że taka wizja Boga, tylko sprawiedliwego, jest niezgodna z Objawieniem Bożym i bardzo wyraźnie zaakcentował konieczność dowartościowania elementu miłosierdzia Bożego w przepowiadaniu. Jak to często bywa, głoszenie Ewangelii przeszło z jednej skrajności w drugą. Mówienie o Bogu sprawiedliwym, zagniewanym, pragnącym realnego naprawienia niesprawiedliwości stało się czymś przestarzałym i niepożądanym.

Jezus w dzisiejszej Ewangelii używa kilkukrotnie słów „uważajcie” i „czuwajcie”. Nie są to słowa miłe i przyjemne, wręcz przeciwnie są to wyrażenia, które taki pozorny, emocjonalny spokój mogą zaburzyć. Jezus robi to celowo, aby nas, swoich uczniów, pobudzić do działania, do konkretnych czynów, do ekspiacji za swoje grzechy, do wypełniania aktywnie woli Bożej. Zbawiciel porównuje Kościół do domu, którego właściciel udał się w podróż, a pieczę nad nim powierzył swoim sługom. Mają oni czuwać i wykonywać swoje obowiązki, aby przypadkiem właściciel domu nie zastał ich śpiących. Takie usposobienie powinni mieć uczniowie Jezusa, mają czuwać, by Bóg „nie zaskoczył” ich swoim przyjściem.

Zaczynając kolejny Adwent w naszym życiu, powinniśmy sobie uświadomić, jaki Bóg jest naprawdę. On jest miłością, jak pisze św. Jan, ale nie byle jaką. Prawdziwa miłość pragnie dobra, a co za tym idzie naprawienia szkód, które człowiek sprawił przez swój grzech, i realnej poprawy. Bóg zatem też jest sprawiedliwy i dlatego niekiedy próbuje przez pewne „straszne” obrazy skłonić nas do bojaźni przed Nim. Konsekwencją bojaźni Bożej jest „czuwanie”, aby moment Jego przyjścia nie zaskoczył nas, „jak złodziej” (2P 3, 10).

________________________________________
Ewangelia według św. Mateusza:

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.

Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata (A), 26.11.2023 – komentarz do Ewangelii

Nadzwyczajny Król
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata (A), 26.11.2023 ●
Ewangelia: Mt 25, 31-46●

W historii osoba króla zawsze kojarzyła się ze splendorem, bogactwem, respektem i chwałą. Władca zawsze budził strach i obawę u swoich poddanych. Dzisiejsza uroczystość stawia w centrum Chrystusa jako Króla, którego rządy wyglądają zupełnie inaczej niż władanie ziemskich monarchów.

Dzisiejsza uroczystość jest ostatnią niedzielą przed Adwentem, która kończy rok liturgiczny. Ten koniec wybrzmiewa także w dzisiejszej Liturgii Słowa. W pierwszym czytaniu słyszymy o Pasterzu, który będzie pasł swoją trzodę z wielką pieczołowitością i troską. On będzie bacznie doglądał swoich owiec. Ten sam Pasterz będzie również sądził poszczególne owce. Tym troskliwym Pasterzem jest Jezus Chrystus. Jemu zależy na każdym z nas. Troszczy się o swoje dzieci i chce, aby koniec naszego ziemskiego życia okazał się szczęśliwym końcem. Jezus pragnie, aby każdy z nas osiągnął radość życia wiecznego.

Jezus Królem miłości

Królowanie Jezusa jest zupełnie inne niż to, którym wykazują się współcześni władcy. Zbawiciel opiera swoje rządy na miłości, cierpliwości, przebaczeniu i trosce o człowieka. Właśnie tak mamy postępować wobec innych ludzi. Opis Sądu Ostatecznego, którego słuchamy w dzisiejszej Ewangelii, jest tak naprawdę sprawdzianem miłości. Te wszystkie pytania, które Jezus zadaje owcom i kozłom, są pytaniami o miłość do drugiego człowieka i Boga w drugim człowieku. Musimy zdać sobie sprawę, że każdy z nas, gdy stanie przed Stwórcą po swojej śmierci, zostanie zapytany o miłość. Tylko miłość się liczy, tylko ona jest ważna i to wszystko, co robimy, powinno nas prowadzić do wzrostu w miłości wobec Boga i drugiego człowieka. Dzisiejsza uroczystość jest dobrą okazją, aby odpowiedzieć sobie na pytania, jakie Król zadaje tym, których sądzi. Jakie są moje odpowiedzi?

Krzyż tronem Króla

Zazwyczaj w naszych kościołach centralne miejsce zajmuje krzyż. Takie jego umiejscowienie nie jest przypadkowe. Ten zabieg ma nam przypomnieć, że krzyż jest tronem Króla – Jezusa Chrystusa. Jezus, po ludzku wzgardzony i odrzucony, pozostawiony przez najbliższych, okazuje się prawdziwym Królem, ponieważ ponad ludzkie cierpienie, gniew, złość i nienawiść postawił miłość. Krzyż ma nam przypominać, że droga za Chrystusem Królem nie jest drogą łatwą, ale jest drogą piękną. Prośmy dzisiaj naszego Odkupiciela, abyśmy jeszcze bardziej Go kochali. Abyśmy tak jak On każdego dnia w naszym życiu umieli okazywać miłość i dobroć, gdy wokoło tak wiele zła, nienawiści, przemocy i cierpienia.

——————
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata!
Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a przyodzialiście Mnie;
byłem chory, a odwiedziliście Mnie;
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”.

Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?”

A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;
byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie;
byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”. Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”. I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego».

XXXIII Niedziela Zwykła, rok A, 19.11.2023 – komentarz do Ewangelii

Ludzki hardware i software
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

XXXIII Niedziela Zwykła, rok A (19.11.2023 r.)
Ewangelia: Mt 25,14-30 ●

Każdy człowiek posiada niezbędne wyposażenie zewnętrzne i wewnętrzne. Bez choćby jednego z nich jest niekompletny. Zewnętrzne można łatwo zobaczyć i rozwijać – to jest konkretny wygląd ciała. Co jednak z wyposażeniem wewnętrznym?

Od dziecka interesowałem się informatyką. Część z tej pasji została mi do dziś, mimo że jestem księdzem. Mówiąc o komputerze lub telefonie – w bardzo dużym uproszczeniu – możemy wyróżnić dwie części, które sprawiają, że on działa tak, jak należy. Jedna z nich to sprzęt, który widzimy gołym okiem, tzw. hardware. Sam sprzęt jednak nas nie zadowoli, jeśli nie zostanie odpowiednio zaprogramowany. Oprogramowanie komputera lub telefonu to tzw. software. Dużej części tego software’u zwykły użytkownik nie widzi – tym zajmują się programiści. Część jednak jest dla nas dostępna w postaci programów, z których korzystamy. Im lepiej potrafimy posługiwać się komputerem czy smartfonem, tym więcej dobra z niego wyciągniemy.

Jak to się ma do niedzielnej Ewangelii? Człowiek również posiada taki hardware i software. Hardware to nasze ciało ze wszystkimi jego częściami, spośród których najważniejszymi są głowa i serce (tak jak w komputerze lub smartfonie jest to płyta główna). Po co jednak byłoby nam potrzebne nasze ciało, choćby dobrze zbudowane i piękne, gdybyśmy nie wiedzieli, jak z niego korzystać? Po to właśnie mamy software – oprogramowanie otrzymane od Pana Boga. Software ludzki to geny, które mamy od samego początku, zawierające najbardziej podstawowe informacje o nas. Oprogramowanie człowieka to jego cechy, którymi się charakteryzuje i które zasadniczo są niezmienne (np. temperament, wrażliwość, empatia). To również pewne predyspozycje i szczególne umiejętności, które są potrzebne, aby wykonać naszą misję w tym świecie. Podsumowując, cały nasz software, czyli oprogramowanie od Pana Boga, możemy nazwać talentami.

Wiedząc o tym, że mamy takie talenty, w postaci naszego oprogramowania, warto się zastanowić, jak je dobrze wykorzystać, by na końcu otrzymać nagrodę.

Po pierwsze, już od dziecka odkrywamy pewne swoje szczególne zdolności. Niektóre z nich wykorzystujemy w życiu, a inne nie – z różnych powodów. Ktoś mógł odkryć zamiłowanie do muzyki, poszedł do szkoły muzycznej i dziś zachwyca ludzi swoim śpiewem lub grą na instrumencie – wykorzystuje w pełni swój software. Ktoś jednak mógł się szybko zniechęcić albo rodzice mu na to nie pozwolili i ten talent został głęboko zakopany – być może niektórzy wrócili do niego w dorosłym życiu. Ważne jednak, by myśleć o tym, do czego mnie ciągnie, co jest moją pasją, bo każdy ma coś, co szczególnie lubi robić – bez wyjątku. Nawet jeśli od dziecka nie mieliśmy możliwości rozwijać tych zdolności, warto choć w małej części pozwolić sobie na to w dorosłym życiu. Być może właśnie tym darem Pan Bóg chce się posłużyć, aby przyciągać do Niego innych. Tutaj też bardzo ważna jest rola rodziców, aby dopingowali swoje dzieci w rozwijaniu ich pasji, a nie je zniechęcali.

Po drugie, każdy z nas ma jakieś szczególne cechy. To może być wielka wrażliwość, empatia, bardzo dobra umiejętność słuchania, dostrzeganie potrzebujących. To mogą być cechy przywódcze i umiejętności organizacyjne czy logistyczne. To także bardzo energiczny temperament, który daje kopa w działaniu. Wszystko możemy wykorzystać w jak najlepszym wypełnianiu swojego powołania życiowego i w dzieleniu się wiarą z innymi – w indywidualnym towarzyszeniu różnym osobom w ich cierpieniu, zaangażowaniu w wolontariat czy wspólnoty duszpasterskie.

Po trzecie, czasami sami nie dostrzeżemy wszystkich swoich talentów. Z pomocą może nam przyjść drugi człowiek, który podpowie nam, co szczególnego mamy w sobie lub potrafimy. Pierwsze czytanie niedzielnej liturgii mówi o dzielnej niewieście, która jest wsparciem dla swojego męża. Warto rozwijać kontakty z ludźmi, którym autentycznie na nas zależy. Oni mogą nam bardzo dużo o nas powiedzieć.

Talenty to nasze wyposażenie w drodze do Nieba. Prośmy Pana Jezusa, abyśmy je odkrywali i jak najlepiej wykorzystywali w codziennym życiu.

XXXII niedziela zwykła (A), 12.11.2023 – komentarz do Ewangelii

Perspektywa pełna życia
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XXXII niedziela zwykła, rok A (12.11.2023)
Ewangelia: Mt 25,1–13 ●

DSC-2639-1-Natalia-Klocek-300x200Listopad w naszej polskiej tradycji jest wyjątkowym czasem refleksji nad przemijaniem i śmiercią. W tych dniach w sposób szczególny otaczamy troską groby naszych bliskich, towarzyszymy im modlitwą i wspominamy ich życie. Jednak myśląc o tych, których odwiedzamy, często potocznie mówimy o nich jako o tych, którzy „już byli”, którzy „odeszli”, których pożegnaliśmy „na zawsze”. Tego typu sentencje nietrudno znaleźć również na cmentarnych nagrobkach. Czy jednak na pewno „odeszli na zawsze”? Czy taka jest perspektywa chrześcijańskiej wieczności?

Jezus, prezentując swoim słuchaczom perspektywę życia wiecznego, porównuje królestwo niebieskie do zaślubin dwojga narzeczonych. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy przypowieść o dziesięciu pannach, które z lampami w dłoniach oczekiwały na przyjście Pana Młodego. Ich zadaniem było towarzyszenie Panu Młodemu i rozświetlenie Mu drogi, aby wśród ciemnej nocy bez przeszkód mógł dotrzeć do swojej Oblubienicy. Aby lampa mogła zadziałać, potrzebne było jej odpowiednie paliwo, czyli oliwa. W Piśmie Świętym oliwa jest symbolem radości, miłości i błogosławionego życia. Oznacza wnętrze i serce wierzącego – coś, czego nie da się pożyczyć, czym nie da się wymienić. Tego niestety zabrakło pięciu pannom, określanym jako „niemądre” lub wręcz „głupie”, przez co nie mogły wejść na ucztę razem z Oblubieńcem.

Jezus przez dzisiejsze Słowo pokazuje nam, że życie wieczne nie rozpoczyna się po śmierci, ale już za naszego życia. Jesteśmy wezwani, aby przez ciemność nocy – czyli przez świat – towarzyszyć niczym mądre Panny swojemu Oblubieńcowi. To Chrystus jest prawdziwą lampą, światłością świata, która rozświetla ciemności naszego życia. Jezus jest i chce być naszym Oblubieńcem. On oddał życie za nas, swoją Największą Miłość, i cały czas chce nam się dawać, chce nam błogosławić, towarzyszyć nam przez ciemności naszego życia. Jedyne, czego potrzebuje, to naszej gotowość do towarzyszenia Mu. Naszą największą mądrością jest posiadanie „oliwy naszych serc”, czyli pragnienia szukania Go w codzienności i poddawania pod Jego panowanie każdej chwili naszego życia.

Święty Paweł w drugim czytaniu wywraca także do góry nogami nasze powszechne wyobrażenie wieczności: „życie wieczne to wieczne trwanie naszej duszy z Bogiem”. On mówi inaczej: „skoro Jezus umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim”. Perspektywą naszego życia jest zmartwychwstanie – zjednoczenie na nowo naszej duszy i ciała – i życie w ciele przebóstwionym, odmienionym na wzór uwielbionego ciała Jezusa Zmartwychwstałego. Święty Paweł nam przypomina: nasi bliscy nie odeszli na zawsze – oni żyją. Oni czekają na Zmartwychwstanie – więc także my żyjmy tym pragnieniem i tą nadzieją. Oni żyją wiecznie – czyli żyją blisko Boga. I czekają na nas, aż wszyscy razem spotkamy się na weselnej uczcie w królestwie niebieskim.

Zasmakuj tego życia już dziś – aby moment śmierci nie był tragedią, ale był pełnym radości wejściem na spotkanie z naszym Oblubieńcem – Jezusem Chrystusem!

XXXI Niedziela Zwykła, rok A (5.11.2023) – komentarz do Ewangelii

Dlaczego odrzucamy Jezusa?

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XXXI Niedziela Zwykła, rok A (5.11.2023)
Ewangelia: Mt 23 1-12
 ●

Natalia Klocek (DSC_0810)

Dzisiejsi ludzie coraz częściej odrzucają Boga. Twierdzą, że robią to z wielu powodów. Częstym argumentem jest fakt istnienia zła i cierpienia w świecie, co jest według nich sprzeczne z obrazem Boga doskonałego i dobrego. Kolejni uważają, że nauka współczesna wyjaśnia całkowicie strukturę świata i nie potrzeba już wiary w Boga, która miałaby „zapychać dziury” niewiedzy o tym, co istnieje. Jednak ludzie, którzy odrzucili Jezusa 2000 lat temu, uczynili to zupełnie z innego powodu.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus wyjaśnia swoim uczniom swój stosunek do uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Docenia ich znajomość Tory i Prawa, a nawet poleca ich słuchać w tym zakresie. Jednocześnie jednak wskazuje na ich największą wadę, grzech, z którego wynika później ich niewłaściwy sposób nauczania i kierowania ludem. Tym grzechem jest pycha, czyli przekonanie o własnej doskonałości i wyższości.

Tradycyjnie przyjęło się, że pycha jest pierwszym z tak zwanych grzechów głównych i być może nie jest to przypadek. Gdy się dobrze zastanowimy, to okaże się, że właściwie każdy grzech ciężki, czyli świadome i dobrowolne wykroczenie przeciw prawu Bożemu, przeciw miłości, następuje wtedy, gdy ktoś powie sobie, że ja wiem lepiej od Boga, co jest dla mnie dobre, a co złe. Tym właśnie był grzech Adama i Ewy w Raju i można powiedzieć, że za każdym razem, gdy ktoś ciężko grzeszy, czyni to samo, co oni.

Jezus obnaża pychę uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Pokazuje, że ich zewnętrzna doskonałość, jest tak naprawdę jednym wielkim kłamstwem. Właśnie z tego ich sposobu myślenia o sobie wynikała ich bezwzględność względem tych, których mieli prowadzić do Boga. Zamiast pomóc tym, którzy może z niezależnych od nich powodów nie umieli unieść ciężaru wypełnienia Prawa, gardzili nimi i wywyższali się nad nich. Pycha zaślepiła ich i nie pozwalała im dostrzec tego, kim jest tak naprawdę drugi człowiek.

Ostatecznie to ich pycha sprawiła, że odrzucili Jezusa i postanowili się go pozbyć. Nie umieli uznać, że jest On kimś wyjątkowym, że jest posłany przez samego Boga, i że właściwie jest Bogiem, który uniżył się do granic możliwości, aby odszukać i zbawić tych, którzy poginęli. Nasuwa się pytanie z jakiego powodu dzisiaj ludzie odrzucają Jezusa, odrzucają Boga? Czy pomimo wielu wymienianych powodów za tym zjawiskiem nie stoi właśnie pycha?

XXX Niedziela Zwykła (A), 29.10.2023 – komentarz do Ewangelii

Bóg obecny wokół mnie!
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak ●

XXX Niedziela Zwykła, rok A (29.10.2023)
Ewangelia: Mt 22,34-40 ●

Spotykając na co dzień sytuacje, wydarzenia związane z Kościołem i religią, wypowiadamy również słowo „Bóg”. Kiedy ktoś zapyta dziecko, o czym uczyło się na katechezie, to chcąc zbyć pytanie, odpowie: „O Bogu”. Jeśli przebywamy w środowisku religijnym, to na pytanie, kto jest najważniejszy, również odpowiemy: „Bóg”. Jednak czy tak naprawdę wiemy, kim jest Bóg i gdzie Go możemy spotkać w życiu codziennym?

W dzisiejszej Ewangelii widzimy faryzeuszy, którzy przystępują do działania na wieść o tym, że Jezus zamknął usta saduceuszom. Ci drudzy to stronnictwo polityczne o charakterze arystokratycznym, przez co nie było zbytnio lubiane przez lud. Ponadto nie wierzyło w życie wieczne po śmierci. Faryzeusze natomiast, będący niżej w hierarchii społecznej, mieli większy kontakt z ludem, przez co byli uznawani za autorytet duchowo-religijny. Z tej racji jeden z nich bez skrupułów, wiedząc, że lud go popiera, wystawia Jezusa na próbę, pytając o najważniejsze przykazanie. W tym miejscu, trzeba zaznaczyć, że w Torze, czyli żydowskim prawie, zawierało się 613 przykazań, z których Jezus ma wybrać jedno konkretne. Wszystkie te przykazania odnosiły się do Boga, zatem Jezus wskazuje, co jest największym przykazaniem. Jest to tzw. modlitwa Szema, którą każdy Żyd odmawiał codziennie. Najważniejsze jest miłowanie Boga ze wszystkich swoich sił. Jednak Jezus nie kończy na tym. Poszerza tę modlitwę również o przykazanie miłości względem bliźniego. Zarówno jedna część, jak i druga są ze sobą integralne, nie można wyolbrzymiać żadnej z nich. Stąd równowaga w miłości Boga i miłości bliźniego jest wyrazem dojrzałości człowieka wierzącego.

Patrząc na dialog Jezusa z uczonym w Prawie, możemy zauważyć, że Bóg, o którym uczymy się na katechezie, o którym rozmawiamy w naszych środowiskach, owszem, jest najważniejszy. Jednak nasza miłość względem Niego, nasza relacja z Nim najpełniej urzeczywistnia się właśnie w stosunkach i relacjach z naszymi bliźnimi. Przesada w jedną bądź drugą stronę byłaby wyrazem zaniedbania formacji chrześcijańskiej i błędnego rozumienia przekazu ewangelii. Owszem, do Boga się modlimy, stawiamy Go w centrum naszego życia, ale w codzienności najwięcej spotykamy Go w relacji z drugim człowiekiem. Św. Jan w swoim liście powie: „Jeśli ktoś mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi swego brata, jest kłamcą. Kto bowiem nie miłuje swego brata, którego widzi, jak może miłować Boga, którego nie widzi?”.

Stąd Bóg jest żywą osobą, z którą winniśmy mieć żywą relację. Nam, ludziom przebywającym w świecie opanowanym przez mass media, trudno jest Go spotkać w modlitwie i ciszy. Jednak najczęściej właśnie nasz stosunek do brata czy siostry, z którymi mieszkam czy pracuję, może najpełniej wyrazić na zewnątrz to, kim jest dla mnie drugi człowiek i kim jest dla mnie Bóg. Dlatego dziś powinienem się zastanowić, czy moje doświadczenie na modlitwie przynosi mi tyle samo satysfakcji, co relacja z drugim człowiekiem, którego spotykam na co dzień.

XXIX Niedziela Zwykła (A), 22.10.2023 – komentarz do Ewangelii

Jeden jest Pan!
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

XXIX Niedziela Zwykła (A), 22.10.2023 ●
Ewangelia: Mt 22,15-21 ●

Żądza władzy to dziś jedna z najpotężniejszych pokus zagrażających życiu duchowemu człowieka. To nieustanne dążenie do panowania nad coraz to większą liczbą ludzi i ilością terytoriów rozgrywa się na naszych oczach. Nie możemy jednak zapominać, że istnieje Władca, który wywalczył już sobie władzę nad wszystkimi ludami i narodami. On zwyciężył nie mieczem, lecz miłością.

Bóg Izraela jedynym Panem!

Dzisiejsze pierwsze czytanie z Księgi proroka Izajasza wspomina o Cyrusie – pogańskim królu, którym dzięki Bożej łasce stał się najpotężniejszym wówczas władcą świata. Niezwykle istotne jest ostatnie zdanie tej perykopy. Bóg mówi: Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś, aby wiedziano od wschodu słońca aż do zachodu, że poza Mną nie ma nic. Ja jestem Pan i nikt poza Mną. To stwierdzenie „nie ma nic” dosłownie oznacza: Poza mną nicość, nieistnienie, świat, który się nie ostoi, pozbawiony wartości.

Te słowa w obecnym czasie, kiedy szczególnie dostrzegamy potęgę światowych mocarstw, nieustanną walkę o wpływy, brzmią szczególnie mocno. Wielu z nas doświadcza jakiejś niepewności, może nawet lęku. Pan Bóg w swoim słowie daje nam jasną odpowiedź na te nasze przeżycia. On jest jedynym Bogiem. A poza nim jest tylko nicość i pustka, rozczarowanie, smutek i bezsens. W ręku Boga są losy świata i nasze. Musimy Mu zaufać i naprawdę uwierzyć w to, że On czuwa nad tym wszystkim, co się dzieje, i z tego ogromu zła, które dostrzegamy, wyprowadzi dobro. Jakby na potwierdzenie tych słów słyszymy dzisiaj w psalmie responsoryjnym słowa: Wielki jest Pan, godzien wszelkiej chwały, budzi trwogę najwyższą, większą niż inni bogowie. Bo wszyscy bogowie pogan są tylko ułudą, Pan zaś stworzył niebiosa.

Wewnętrzna wolność kluczem do prawdziwej radości

Ewangelia opisuje rozmowę Jezusa z uczniami faryzeuszów i zwolennikami Heroda, którzy mieli „przyłapać” go na rzekomym złamaniu Prawa. W tym celu posłużyli się pytaniem dotyczącym płacenia podatku cezarowi. Jezus bez żalu nakazuje oddać podatek ziemskiemu władcy. Takie zachowanie Jezusa jest symbolem wewnętrznej wolności, jaką powinien wykazywać się człowiek wierzący w Niego. Zbawiciel sam zrezygnował z dostatniego życia, wybierając głoszenie Dobrej Nowiny. W czasie swojego ziemskiego życia widział wiele sytuacji, kiedy umiłowanie dóbr materialnych utrudniło bądź uniemożliwiło człowiekowi pójście za Nim. Można tutaj przywołać choćby przykład młodzieńca, który zachęcony przez Jezusa, by sprzedał wszystko, co miał, i poszedł za Nim, odszedł zasmucony, ponieważ miał wiele posiadłości. Dzisiaj wielu ludzi ma problem z nadmiernym przywiązaniem do rzeczy materialnych. Może warto prosić Boga o postawę wewnętrznej wolności od pieniędzy i posiadania.

Módlmy się, byśmy zawsze pamiętali, że w ręku Boga są losy świata, a poza Nim jest tylko nicość i pustka. Niech On wspomaga nas swoją łaską, byśmy dla Jego chwały potrafili rezygnować z dóbr ziemskich na rzecz największego dobra – Królestwa Niebieskiego.

XXVIII niedziela zwykła, rok A, 15.10.2023 – komentarz do Ewangelii

Duchowy „pit stop”
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

XXVIII Niedziela Zwykła, rok A (15.10.2023 r.)
Ewangelia: Mt 22,1-14 ●

Życie duchowe jest często areną bitewną, na której musimy się sporo natrudzić, współpracując z łaską Bożą, aby zdobywać cnoty i odpierać ataki Złego. Ten trud wymaga od nas poświęcenia i siły woli. Warto jednak nie zapominać o odpoczynku. Popatrzmy z nadzieją na finał naszego zmagania.

Kiedyś lubiłem oglądać wyścigi formuły 1. Ten, kto kiedykolwiek oglądał takie zawody, wie, że każdy z zawodników, robiąc kolejne okrążenia na torze, co jakiś czas zjeżdża na tak zwany pit stop. To jest miejsce, gdzie zespół techniczny ma za zadanie jak najszybciej umożliwić bolidowi dalszą jazdę, np. wymieniając koła czy tankując. Podczas jazdy bolidem generuje się tak wysoka temperatura, że nawet najlepsze opony nie byłyby w stanie wytrzymać całego wyścigu. Sam kierowca ma też chwilkę czasu, aby odpocząć, bo tak szybka jazda wymaga niesamowitego skupienia i precyzji.

Idea pit stopu bardzo pasuje mi do dynamiki życia duchowego. Jeśli ktoś na serio chce prowadzić życie duchowe, szybko zobaczy, że jest to sprawa cudowna, ale bardzo wymagająca. Czasami chwila modlitwy jest tak wielką walką duchową – bo na przykład rozgrywają się bardzo ważne sprawy w czyimś życiu – że pobiera ona więcej energii niż ciężka praca fizyczna. Dzieje się tak, ponieważ szatan cały czas walczy o naszą duszę. On nie może pozwolić na to, abyśmy byli blisko Pana Boga, bo wtedy przegrywa. Jeśli podejmujemy jakieś postanowienia, to diabeł już planuje, jak podstępnie doprowadzić nas do ich złamania. Walka jest ciągła i wymaga dużo wysiłku. Dlatego potrzebujemy czasu odpoczynku. Odpoczynku w Bożej obecności.

Ewangelia rysuje przed nami wspaniały obraz, łączący się z pierwszym czytaniem i psalmem. Pan Bóg obiecuje nam niekończącą się ucztę weselną w niebie, gdzie Panem Młodym jest sam Jezus, Dobry Pasterz, a Jego Małżonką Kościół święty (czyli my). Bardzo podoba mi się zakończenie pierwszego czytania, gdzie prorok mówi w imieniu wierzących w Boga: „Oto nasz Bóg, Ten, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność; cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia”. Opłacało się walczyć, warto było zaufać Panu Bogu. Teraz możemy odpoczywać i cieszyć się Jego obecnością i miłością na wieki.

Nie ulega wątpliwości, że każdego dnia jesteśmy wzywani do czujności i walki duchowej. Nie ulega wątpliwości, że trzeba każdego dnia brać swój krzyż i naśladować Pana Jezusa. Nie ulega wątpliwości, że każdy postęp w kierunku świętości jest okupiony niemałym trudem.

Nie zapominajmy jednak o kochającym Bogu, dla którego to robimy; o wspaniałej nagrodzie, którą dla nas przygotował. Rozważajmy te cudowne rzeczy, które nas czekają. Zobaczmy dobro, które już się wydarzyło w naszym życiu. Odpoczywajmy w obecności Pana, na modlitwie, cichej adoracji. Szukajmy u Niego siły, aby nie ustać w drodze.

26. niedziela zwykła, rok A, 1 października 2023 – komentarz do Ewangelii

Dla kogo jest Kościół?

 

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XXVI Niedziela Zwykła, rok A (1.10.2023)
Ewangelia: Mt 21 28-32

We wspólnocie Kościoła zdarza się, być może nawet nierzadko, że wokół duszpasterza gromadzą się chrześcijanie, których można określić jako miernych, biernych, ale wiernych. Dzieje się tak z wielu powodów, ale być może jednym z nich jest to, że lider wspólnoty, najczęściej proboszcz, gromadzi przy sobie takich ludzi, którzy nie sprawiają problemów, nie wyrażają swojego zdania, ale chętnie przytakują na wszystkie jego propozycje . Taka sytuacja może niekiedy prowadzić do stagnacji i braku żywotności wspólnoty. W przypowieści o dwóch synach posłanych do pracy w winnicy pochwalony zostaje ten, który początkowo wyraził swój sprzeciw, ale ostatecznie poszedł i wykonał to, co miał do zrobienia.

Wspomnianą przypowieść Jezus skierował do starszych ludu i wyższych kapłanów, a więc tych, którzy szczycili się tym, że znają Prawo i je wypełniają. Oni rzeczywiście przypominali tego syna, który, usłyszawszy polecenie Ojca, od razu powiedział: „Dobrze, panie”, ale ostatecznie nie wypełnił swego zadania. Uczeni w Piśmie przez drobiazgowe wypełnianie wielu rytualnych przepisów i przykazań zdawali się także mówić: „Dobrze, panie – idę pełnić twoją wolę”, ale kiedy przychodziło im realizować najważniejsze przykazanie miłości Boga i bliźniego, nie czynili tego, zasłaniając się koniecznością zachowania Prawa, w postaci drobiazgowych przepisów. Można powiedzieć, że utworzyli wspólnotę, w której naczelną zasadą jest brak sprzeciwu wobec ustalonego sposobu życia i postępowania. Nie może więc dziwić fakt, że z tak wielką pogardą odnosili się do tych, którzy nie zachowywali wszystkich przykazań w takim stopniu jak oni, a także do Jezusa, który wypominał im ich błędy.

Przez przypowieść o dwóch synach Jezus jasno daje do zrozumienia swoim słuchaczom, że celnicy, nierządnice, grzesznicy wchodzą do królestwa Bożego przed wyższymi kapłanami i starszymi ludu. Oni rzeczywiście jak ten pierwszy syn powiedzieli: „Nie chcę!”, „Nie wypełnię tego przykazania, ponieważ go nie rozumiem albo nie umiem wypełnić”. Paradoksalnie, właśnie ten ich początkowy sprzeciw wobec woli Pana Boga, stał się dobrym punktem wyjścia, aby stać się uczniami Jezusa i przyjaciółmi Boga. Oni nie udawali, nie uważali siebie za ludzi doskonałych i świętych, dlatego kiedy pojawił się prawdziwy Prorok, Mesjasz, byli w stanie Mu zaufać i w Niego uwierzyć.

Przypowieść o dwóch synach pokazuje, że we wspólnocie Kościoła jest miejsce dla grzeszników, dla tych, którzy sobie nie radzą z wypełnianiem wszystkich przykazań albo jeszcze wszystkiego nie rozumieją. Być może mogą oni być dobrym motorem napędowym wspólnoty, ponieważ ich spojrzenie na wiele spraw będzie inne i odświerzające. Warto w tej kwestii przypomnieć sobie słowa św. Augustyna na temat spraw związanych z wiarą: „W rzeczach koniecznych (ważnych) jedność, w sprawach wątpliwych (mniej ważnych) wolność, we wszystkim miłość”. Królestwo niebieskie to miejsce dla grzeszników, którzy szukają Jezusa, pragną Go i żyją w przyjaźni z Nim na tyle, na ile umieją.

XXV Niedziela Zwykła, rok A, 24.09.2023 – komentarz do Ewangelii

Pozwól prowadzić się drogami Boga
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

XXV Niedziela Zwykła, rok A (24.09.2023)
●Ewangelia: Mt 20,1-16a●

winnica1
Świat proponuje człowiekowi wiele możliwości przeżycia swojego życia. Do wyboru mamy wiele dróg. Wiele z nich jest bardzo przyjemnych i atrakcyjnych. Musimy jednak pamiętać, że tylko jedna droga – droga Bożej miłości – doprowadzi nas do prawdziwego szczęścia, które trwa na wieki.

Nieustannie szukać Boga

Pierwsze słowa dzisiejszej Liturgii Słowa brzmią „Szukajcie Pana”. Jako ludzie wierzący przez przyjęcie sakramentu Chrztu Świętego w pewien sposób znaleźliśmy Boga, staliśmy się Jego dziećmi, jesteśmy członkami Jego Kościoła. Jak zatem powinniśmy interpretować to stwierdzenie? Może ono nas nie dotyczy? Szukanie Pana w naszej codzienności nie kończy się tylko na przyjęciu chrztu. To proces, który trwa przez całe życie. Trzeba nam każdego dnia dążyć do tego, by stawać się coraz bardziej podobnym do Boga: w dobroci, miłości, przebaczeniu. To bardzo trudne zadanie, szczególnie w dzisiejszych czasach. Kiedy czegoś szukamy, to zazwyczaj towarzyszy nam pewien niepokój dotyczący osoby bądź rzeczy, której poszukujemy. Zastanawiamy się, gdzie ostatnio widzieliśmy lub zostawiliśmy naszą zgubę, odwiedzamy wiele miejsc i osób, by odnaleźć to, na czym nam zależy. Czy w poszukiwaniu Boga jest podobnie? Czy towarzyszy mi taki „Boży niepokój”, który wyraża się w pragnieniu jeszcze większego upodobnienia się do Jezusa? A może jest mi to zupełnie obojętne, czy będę bliżej Boga w moim życiu?

Cierpliwa miłość

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy o Bogu, że jest hojny w przebaczaniu. Często gorszymy się swoimi grzechami, nie potrafimy sobie przebaczyć, tracimy cierpliwość do siebie samych, może nawet ktoś z nas ma czasem takie myśli, że Pan Bóg mu nie wybaczy. Tymczasem dzisiejsze Słowo przypomina nam, że NIE MA TAKIEGO GRZECHU, KTÓREGO PAN BÓG NIE BYŁBY W STANIE NAM WYBACZYĆ, jeśli tylko przyznamy się przed Nim do popełnionego zła i poprosimy o miłosierdzie oraz podejmiemy starania, by zmienić nasze życie. Stwórca nie „nudzi się” naszymi grzechami, nie nudzi się przebaczaniem człowiekowi. Nieraz może przychodzimy do konfesjonału z tymi samymi grzechami, upadając kolejny raz, a mimo tego za każdym razem słyszymy, że nasze grzechy są odpuszczone.

Logika Bożego spojrzenia

Ostatni fragment pierwszego czytania mówi o tym, że Bóg patrzy na nas i na otaczającą nas rzeczywistość zupełnie inaczej niż my sami. Dlaczego? Bo to spojrzenie jest przepełnione miłością do człowieka, miłością bezgraniczną i bezinteresowną. My niestety nie zawsze potrafimy tak patrzeć na innych. Dobrym tego przykładem jest dzisiejsza Ewangelia. Gospodarz, który przyjął robotników do pracy, wypłaca każdemu po równo, mimo tego, że nie wszyscy tyle samo pracowali. Patrząc na ten fragment powierzchownie, można odnieść wrażenie, że gospodarz jest nieuczciwy wobec tych, którzy zaczęli pracować najwcześniej. Tymczasem zarządca widzi to inaczej. On jest po prostu hojny. Chce jeszcze więcej dawać tym, którzy pracują w jego winnicy. Ta winnica jest obrazem Kościoła. Jezus jako Gospodarz, chce nieustannie obdarowywać tych, którzy dokładają trudu, by te „owoce wiary” stawały się coraz obfitsze w sercach ochrzczonych.

Prośmy dzisiaj Boga, abyśmy potrafili patrzeć na świat Jego oczyma, przepełnionymi miłością do człowieka i troską o jego zbawienie.

XXIV niedziela zwykła, rok A, 17.09.2023 – komentarz do Ewangelii

Jak Bóg Kubie, tak Kuba ludziom
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

XXIV niedziela zwykła, rok A (17.09.2023 r.)
Ewangelia: Mt 18,21-35 ●

Przebaczenie – to główny temat niedzielnej Liturgii Słowa. Temat piękny, uwalniający, kojarzący się często z kamieniem spadającym z serca. Z drugiej strony – temat często trudny, zwłaszcza gdy rany są duże. Pan Bóg dziś podpowiada nam, jak dojść do przebaczenia.

Chcę, abyśmy w tę niedzielę przyjęli głęboko do serca prawdę, że wszelkie dobro, jakie możemy uczynić, pochodzi z łaski Bożej. Ogólnie rzecz biorąc, my jako ludzie sami z siebie nie czynimy nic dobrego, ponieważ każdy dobry czyn lub dobrą myśl uprzedza Boża łaska. My z tą łaską współpracujemy – i jest to piękne z naszej strony. To, co możemy zrobić tylko z własnej woli, bez Bożej łaski, to popełnić grzech. Nie chciałbym, abyśmy w tym miejscu się przygnębili, ale popatrzyli właśnie z tej perspektywy na temat przebaczenia.

Ten, kto doświadczył bardzo dotkliwego zranienia, doskonale wie, że przebaczenie nie jest łatwe. Być może niektórzy z Was do tej pory zmagają się z tym, czy przebaczyć jakiemuś człowiekowi, czy nie. Jeśli chcemy „przebaczyć z serca swemu bratu”, tak jak tego chce Jezus (Mt 18,35), potrzebujemy Jego pomocy.

Przepiękny jest Psalm 103, którego fragmenty słyszymy w czasie niedzielnej Mszy świętej. On przypomina nam to, że pierwszy w przebaczaniu jest Pan Bóg. Trudno sobie nawet wyobrazić, jak bardzo ranimy Go naszymi grzechami. Być może czasem grzechy wydają nam się czymś błahym – „ot tam, taki grzeszek to przecież nic”. Każdy grzech, nawet najmniejszy, jest raną zadaną kochającemu Sercu Bożemu. Lecz uwaga – On, choć zraniony, wychodzi nam na spotkanie z łaską przebaczenia. Jest gotowy odpuścić nam grzechy i pozwolić zacząć od nowa. Tak jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym – choć zraniony przez syna, to jednak wychodzi i wypatruje jego powrotu. „On odpuszcza wszystkie twoje winy” (Ps 103,3), „On twoje życie ratuje od zguby” (Ps 103,4), „jak daleko jest wschód od zachodu, tak daleko odsuwa od nas nasze winy” (Ps 103,12). Taka jest miłość Pana Boga!

Pomyślmy dzisiaj, jak często Pan Bóg ratował nas od grzechu w sakramencie pokuty. Jak bardzo jesteśmy przez Niego kochani! Czym jest rana zadana mi przez innego człowieka wobec ran, które zadałem w moim życiu Panu Bogu, a które On mi przebacza? Nie chodzi o to, żeby lekceważyć te ludzkie zranienia, ale by zobaczyć, że skoro wobec mnie Pan Bóg ma tak wielkie miłosierdzie, to ja też powinienem się tym miłosierdziem kierować wobec innego człowieka. To jest lekcja płynąca z dzisiejszej Ewangelii.

Prośmy Pana Boga, aby dał nam doświadczenie Jego wielkiej przebaczającej miłości. Dzięki temu łatwiej nam będzie przebaczyć naszemu bratu.

XXII niedziela zwykła (A), 3.09.2023 – komentarz do Ewangelii

Czy warto wierzyć?

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XXII Niedziela Zwykła, rok A (3.09.2023)
Ewangelia: Mt 16 21-27

Błażej Pascal, francuski matematyk i fizyk (na jego cześć nazwano m. in. jednostkę ciśnienia) w pewnym momencie swojego życia porzucił karierę naukową, a zajął się pisaniem dzieł o tematyce filozoficznej i teologicznej. W wyniku rozmów z osobami głęboko wierzącymi w Boga, choć należących do potępionych przez Kościół jansenistów, a także doświadczenia mistycznego doznał głębokiego nawrócenia. W jednym ze swoich dzieł przedstawił pogląd, że wiara w Boga się po prostu opłaca.

Jego rozumowanie, zwane „zakładem Pascala”, przedstawia się następująco: Bóg istnieje i wynagradza za wiarę w Niego życiem wiecznym, albo Bóg nie istnieje. W tym pierwszym przypadku wierzyć się oczywiście opłaca, ponieważ człowiek traci część życia doczesnego na modlitwie i bezinteresownych czynach dobroci, ale zyskuje nieskończenie więcej po śmierci. W drugim przypadku wiara też w żaden sposób nie szkodzi człowiekowi, ponieważ śmierć jest absolutnym końcem wszystkiego zarówno życia pełnego przyjemności jak i poświęconego na rzecz modlitwy i pracy dla bliźniego.

„Zakład Pascala” jest poddawany krytyce zarówno przez osoby wierzące jak i niewierzące w Boga. Jednak w swojej prostocie zmusza do przemyśleń i radykalnych wyborów w życiu. W Ewangelii Mateusza Jezus także stawia przed swoimi uczniami swego rodzaju „zakład”. Mistrz z Nazaretu zapowiada swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, a następnie zachęca swoich uczniów, by tak jak On wzięli swój krzyż, by wyrzekli się siebie, zrezygnowali ze swoich planów, zgodzili się na życie trudne, często w biedzie, niebezpieczeństwie, ponieważ „kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je”. Następnie zadaje pytanie: „Jaką korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”. Innymi słowy Jezus mówi do swoich uczniów: „Spróbujcie popatrzeć na swoje życie z dalszej perspektywy. Czy pieniądze, ubrania, jedzenie, przyjemności to wszystko, czego pragniecie? Czy nie opłaca wam się bardziej przyjąć wasz krzyż, który wynika z pełnienia woli Bożej i zachować życie swojej duszy?”.

Jezus zapewnia nas dzisiaj, że wierzyć naprawdę się opłaca, mimo tego, że życie wierzącego nie jest usłane różami, że wiąże się ono z codziennym niesienia krzyża. Na tej drodze nie jesteśmy pierwsi i nie jesteśmy sami. On pierwszy przeszedł drogę krzyżową, a Zmartwychwstając pokonał śmierć i cierpienie. Kiedy to cierpienie, ta śmierć zagląda nam w oczy, On z nami jest, jest przy nas, jest w nas. Wiara naprawdę się opłaca.


Ewangelia (Mt 16, 21-27)
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

XXI Niedziela Zwykła (A), 27.08.2023 – komentarz do Ewangelii

Zaufaj Bożej mądrości
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

XXI Niedziela Zwykła, rok A (27.08.2023)
●Ewangelia: Mt 16,13–20●

Orędzie Ewangelii bardzo często staje w opozycji wobec mentalności świata. Boża mądrość i sposób prowadzenia historii zbawienia są zupełnie inne niż ludzkie oczekiwania i plany. Jezus w czasie swojego ziemskiego życia nieustannie uczył swoich uczniów – a co za tym idzie także nas – tego „Bożego patrzenia” na rzeczywistość. Tą prawdę potwierdza nam dzisiejsza Liturgia Słowa.

Niepojęta Mądrość Boża

Drugie czytanie, które słyszymy w czasie dzisiejszej Liturgii, jest pochwałą Bożej mądrości. Apostoł Paweł w liście do Rzymian podkreśla, że ta mądrość Boga jest niepojęta dla człowieka, nie da się jej poznać czy doradzać Stwórcy. Nieraz to działanie Ojca Niebieskiego w historii świata i ludzkości jest dla nas niezrozumiałe. Trudno nam je przyjąć, zaakceptować. Bóg jest miłością. I kieruje dziejami świata i historii z miłością. Chce, aby wszyscy ludzie osiągnęli zbawienie. Trzeba nam o tym pamiętać szczególnie w momentach życiowych trudności, kiedy nie rozumiemy, dlaczego Bóg w taki a nie inny sposób prowadzi nas przez życie. Ta Boża mądrość jest czasami po ludzku niewytłumaczalna, ale zawsze przepełniona miłością.

Mesjasz sprzeczny z wizją świata

W dzisiejszej dobrze nam znanej Ewangelii Jezus pyta swoich uczniów, za kogo uważają Go ludzie i sami apostołowie, po czym przekazuje Piotrowi władzę w Kościele.

Bardzo ciekawe jest ostatnie zdanie tego fragmentu. Jezus surowo zabrania swoim uczniom mówić innym ludziom, że On jest oczekiwanym od wieków Zbawicielem. Dlaczego Chrystus to robi? Ponieważ wie, jaką wizję Mesjasza mają współcześni mu ludzie. W czasach Jezusa oczekiwano Zbawiciela, który za pomocą zbrojnych aktów uwolni Żydów spod panowania Cezara. Gdyby tak było, uczniowie Pana staliby się najbardziej rozpoznawalnymi ludźmi w całym kraju. Tymczasem sposób królowania Jezusa jest zupełnie inny. Zaraz po fragmencie, który dziś słyszymy, Jezus zapowiada swoją mękę. Tronem Króla Niebieskiego jest krzyż. Ta wizja zupełnie nie zgadza się ze sposobem rozumowania uczniów, którzy nie wyobrażają sobie śmierci Syna Bożego.

Droga za Jezusem to nie droga kariery

Jako wierzącym grozi nam przyjęcie takiego sposobu myślenia, w którym życie zgodne z Ewangelią, życie blisko Jezusa – miałoby być pozbawione problemów, trudności, cierpienia. Dzisiejszy fragment pokazuje nam zupełnie odwrotną perspektywę. Życie chrześcijanina jest walką o nieustanne upodabnianie się do Jezusa we wszystkim. Nie tylko w tym, co dobre i piękne, ale także w samotności, opuszczeniu, niezrozumieniu, cierpieniu. Bardzo łatwo jest nam naśladować Jezusa w tym, co przyjemne i przynoszące korzyść, natomiast ciężko nam przylgnąć do Niego w tym, co wiąże się z krzyżem. Droga wiary jest drogą krzyża, a nie drogą kariery.

Prośmy dziś o łaskę naśladowania Chrystusa w tym, co trudne.


Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem.

XX Niedziela Zwykła, rok A, 20.08.2023 – komentarz do Ewangelii

Święty upór

● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

XX Niedziela Zwykła, rok A (20.08.2023 r.)
Ewangelia: Mt 15,21-28 ●

Natalia Klocek (DSC_0713_1)Jedną z bardzo cennych zasad życia duchowego, jakie poznałem kiedyś podczas rekolekcji ignacjańskich, była zasada świętego uporu. Okazuje się bowiem, że naszym największym wrogiem nie są nawet grzechy ciężkie i bardzo poważne, ale jest nim zniechęcenie. Z pomocą przychodzi nam przykład kobiety kananejskiej.

Ks. Krzysztof Grzywocz, nieżyjący już kapłan diecezji opolskiej, wielki mistrz życia duchowego, ceniony rekolekcjonista i ojciec duchowy, mówił kiedyś do nas, rzeszowskich kleryków, że istnieje coś takiego jak „mistyka małych kroków”. Wielkie cuda to nie tylko spektakularne ponadnaturalne zdarzenia. Cudem jest także wytrwanie w pewnym procesie zmian, jakie się w nas dokonują, często bardzo powoli.

Czytamy dziś o kobiecie kananejskiej, która miała chorą córeczkę i bardzo pragnęła, aby Jezus ją uzdrowił. Ta scena jest bardzo ciekawa: na początku On nie odzywa się do niej ani słowem (Mt 15,23), a potem odmawia uzdrowienia, twierdząc na pierwszy rzut oka obraźliwie, że pogańscy obcokrajowcy nie powinni wpychać się po łaski Boże przed członków Narodu Wybranego (15,26). Dlaczego Jezus tak reaguje na pokorną prośbę kobiety? Czy to podważa nieskończone Boże miłosierdzie?

Spróbujmy przeanalizować tę scenę. Uczniowie proszą Jezusa, aby odprawił tę kobietę, bo robi zamieszanie, a On odpowiada, że jest najpierw posłany do członków Izraela, czyli Narodu Wybranego (15,24). To by w pewien sposób tłumaczyło zachowanie Jezusa. Jednak to nie jest pierwsze spotkanie Jezusa z cudzoziemcem. Wcześniej przecież uzdrowił sługę rzymskiego setnika z Kafarnaum (Mt 8,5-13), potem uzdrowił opętanych z krainy Gadareńczyków (Mt 8,28-33). Ewangelista przywołuje także proroctwo Izajasza, że w Nim narody będą pokładały nadzieję (Mt 12,21). Jezus podaje także za wzór nawrócenia ludzi z Niniwy, którzy posłuchali proroctwa Jonasza (Mt 12,41). Wreszcie tłumaczy, że do Jego rodziny należy każdy, kto słucha słowa Bożego i je realizuje (Mt 12,46-50). Skąd zatem taka reakcja Jezusa, skoro miał już do czynienia z cudzoziemcami?

Dla mnie ten dialog trochę przypomina rozmowę Jezusa z Samarytanką z czwartego rozdziału Ewangelii wg św. Jana. Na początku Jezus poprosił tę kobietę o odrobinę wody, ponieważ był spragniony. Jednak słowa „daj mi pić” (J 4,7) Ojcowie Kościoła odczytują także jako pragnienie wiary tej kobiety – „uwierz we Mnie”! Stopniowo, zdanie po zdaniu, Chrystus naprowadził kobietę do wyznania wiary i zmiany życia.

Podobnie mogło być z kobietą kananejską, bohaterką naszego fragmentu. Jezus poprzez te reakcje być może chciał wzbudzić w niej jeszcze większe pragnienie Bożej łaski, jeszcze większą wiarę. Widział potencjał w tej kobiecie i chciał go wydobyć jako przykład świętego uporu dla uczniów i dla nas wszystkich. Przykład tego, że nie można zniechęcać się na drodze wiary, ale trzeba z uporem iść krok po kroku, dążąc do osiągnięcia tych celów duchowych, jakie pragniemy osiągnąć.

Idąc za przykładem kobiety kananejskiej, która ostatecznie osiągnęła cel, wypraszając u Jezusa uzdrowienie swojej córki, określmy dzisiaj to, co chcielibyśmy osiągnąć w swoim życiu duchowym. Czy mamy w ogóle pragnienia głębszej relacji z Bogiem? Może mamy wobec Niego jakieś prośby i potrzeby, które chcemy zrealizować? Gdy już będziemy wiedzieli, jakie są nasze cele i pragnienia, małymi krokami dążmy do ich zrealizowania.

XVII niedziela zwykła (A), 30 lipca 2023 – komentarz do Ewangelii

VIEWS: 67

Najcenniejszy skarb
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

XVI niedziela zwykła rok A (30.07.2023)
Ewangelia: Mt 13, 44-52 ●

Natalia Klocek (DSC_0810)

Słowo ,,skarb” może kojarzyć się z jakimś majątkiem, narzeczeni mogą się w ten sposób do siebie zwracać, a dla dzisiejszego człowieka jest bardzo wartościowe i szybko koncentruje na sobie uwagę. Ludzie chcą jak najwięcej posiąść, jak najwięcej utrzymać i otrzymać, patrząc materialnie na to, co nas wokół otacza. Jednak mało kiedy są otwarci, by coś oddać, coś poświęcić i w zamian za to nabyć nowe doświadczenie czy też szerzej spojrzeć na otaczający nas świat.

Pan Jezus przyrównuje dzisiaj swoje Królestwo do skarbu, który jest ukryty w roli. Dziś, gdyby ktoś znalazł coś cennego w miejscu publicznym, miałby pragnienie posiadania tejże rzeczy, często nie myśląc wcale o tym, do kogo to naprawdę należy, ani o tym, że ktoś tego może potrzebować. Jednak człowiek, którego dziś ewangelista Mateusz pokazuje, zostawia skarb ten w ziemi, aby wpierw pozbyć się innych rzeczy.

Wspominaną tutaj ziemią, jak to już słyszeliśmy w ubiegłe niedziele, jest otaczający nas świat. Skarbem, o którym mowa, jest Królestwo Boże, a znaleźć je możemy właśnie w otaczającym nas dokoła świecie. Codziennie spotykamy wielu ludzi, którzy pomagają innym, uczciwie wykonują swoje obowiązki, wiemy, że mają kochającą rodzinę – i choć się może czasem nie przelewa, to jednak im na wszystko starcza. Żyją w miłości do innych i pokoju własnego serca.

Jednak czasem trudno nam dojść do takiego stanu, ponieważ mamy różne przeszkody. W dzisiejszej Ewangelii są one przedstawione jako rzeczy, które tenże człowiek poszedł sprzedać. To właśnie wiele martwych rzeczy i przyzwyczajeń sprawia, że oddalamy się od tego Królestwa, ponieważ zasłaniają je nam rzeczy, które też często prowadzą do grzechu. Tym sposobem stajemy się trochę samowystarczalni i zamykamy się na bliźnich i cały otaczający nas świat, a jak słyszymy skarb jest w ziemi, tj. w świecie, do którego w grzechu przystępu nie mamy.

Z tegoż właśnie powodu ewangelista zachęca nas do spojrzenia na to, co ,,zagraca” nasze serce, czego mamy za dużo i czego winniśmy się pozbyć. Dzisiaj problemem dla wielu jest Internet i wielofunkcyjne telefony komórkowe. Człowiek w kieszeni nosi niemal cały swój świat i kiedy dochodzi do jakiegoś smutku czy rozpadu, tam sięga po ratunek i szuka pociechy, która jest tymczasowa i prowadzi do innych grzechów, np. przeciwko czystości czy grzechu zamknięcia się na innych.

Jeśli dostrzeżemy te nasze przeszkody, to będzie już pierwszy krok do wyzbycia się siebie i otwarcia się na Bożą Łaskę. Łatwiej będzie nam szukać pomocy u innych ludzi, dzielić się z nimi doświadczeniami, które przynoszą zarówno nam, jak i innym korzyść, aż w końcu znajdziemy sobie szczęśliwe miejsce tu na Ziemi, budując wraz z innymi wspólnotę Kościoła, przez co dotrzemy do najcenniejszego skarbu, jakim jest Królestwo Niebieskie.

XVI niedziela zwykła (A), 23 lipca 2023 – komentarz do Ewangelii

Pszenica dobrych czynów
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

 XVI niedziela zwykła, rok A (23.07.2023)
●Ewangelia: Mt 13,24-43●

Kiedy podejmujemy refleksję nad swoim życiem, bardzo często zwracamy uwagę na to, co złe, i w pewien sposób to negatywne myślenie dominuje w naszym funkcjonowaniu. We współczesnym świecie dużym zainteresowaniem cieszą się informacje na temat niepowodzeń czy „wpadek” różnych osób czy instytucji. To sprawia, że przestajemy dostrzegać dobro, którego wbrew pozorom również nie brakuje w naszym otoczeniu.

Dzisiejsza Ewangelia przedstawia przypowieści, które Jezus głosił do swoich słuchaczy.

W pierwszej z nich Zbawiciel przyrównuje Królestwo Boże do człowieka, który posiał nasienie na swojej roli. Pewnego razu ktoś w zasianej pszenicy posiał chwast. Święty Mateusz zwraca uwagę czytelnika na okoliczności zasiania chwastu w pszenicy. Zaznacza, że tego czynu dokonano, gdy ludzie spali. Sen w Biblii jest obrazem utraty czujności. Za każdym razem, kiedy tracimy tę duchową czujność: zaniedbujemy codzienną modlitwę, niedzielną Eucharystię, regularne korzystanie z Sakramentów Świętych, nieprzyjaciel na roli naszego życia pośród dobrych czynów zasiewa chwasty pokus i grzechu, które oddalają nas od Boga. Codzienność człowieka wierzącego jest polem walki, ciągłym zmaganiem o wierność nauce Chrystusa.

Troska o wzrost pszenicy

Niezwykle interesująca jest reakcja gospodarza, który zapytany przez swoje sługi o wyplenienie chwastów spośród pszenicy nakazuje podwładnym, by pozwolili obojgu róść aż do czasu żniw. Ta decyzja może zdawać się kompletnie niezrozumiała. Przecież dla człowieka trudniącego się rolnictwem czymś oczywistym jest fakt, że chwast znacznie utrudnia wzrost ziarna. Zarządca nakazuje pozostawienie chwastu, by podczas jego usuwania nie uszkodzić pszenicy. Dla ewangelicznego rolnika najważniejsza jest pszenica, i to na jej wzroście bardziej mu zależy niż na usunięciu chwastu.

Zobacz w swoim życiu dobro!

Na roli naszego życia nieustanie wzrasta ziarno dobrych czynów, które przeplata się z chwastem grzechu i niewierności. Musimy pogodzić się z faktem, że grzech będzie w naszym życiu zawsze. Nie jesteśmy w stanie pozbyć się go zupełnie z naszej codzienności. Dlatego powinniśmy szczególnie troszczyć się, by czynić jak najwięcej dobra, a nie o to, by nie grzeszyć. Naturalnie trzeba nam dbać o unikanie grzechu, ale nie to jest istotą życia chrześcijańskiego. Najważniejsze w życiu człowieka wierzącego nie jest nieczynienie zła, ale czynienie dobra – miłowanie Boga i bliźniego. Trzeba nam bardziej zadbać o wzrost pszenicy niż o wyplenienie chwastów.

Prośmy dziś naszego Pana, byśmy potrafili bardziej dostrzegać w swoim życiu dobro i rozwijać je ku Bożej chwale.

XV Niedziela Zwykła, rok A, 16.07.2023 – komentarz do Ewangelii

Wypłyń na głębię!
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

XV Niedziela Zwykła, rok A (16.07.2023 r.)
Ewangelia: Mt 13,1-23 ●

Nie trzeba szeroko otwierać oczu, by zobaczyć, że Kościół obecnie przeżywa bardzo trudny etap w swojej historii. Wiele odejść, wiele krytyki. Mnóstwo alternatywnych, bardzo kuszących dróg, które sprowadzają na manowce. Wielu zagubionych… Coraz bardziej przekonuję się, że na to wszystko jest tylko jedno lekarstwo…

Przypowieść o siewcy jest fantastyczna. Z jednej strony bardzo prosta, jasna i czytelna.
W taki sposób Chrystus zdobywał serca swoich słuchaczy – prostymi obrazami
i porównaniami. Z drugiej strony jednak, jeśli się wczytamy w ten tekst i spróbujemy się wgłębić, to znajdziemy tam bardzo obfity pokarm dla serca. Tutaj właśnie odnajduję klucz do uzdrowienia trudnej sytuacji w Kościele, ale może przede wszystkim w naszych sercach.

Co mówi Chrystus? Chciałbym przywołać dwa zdania:
- pierwsze: „Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu”,
- drugie: „Posiane wreszcie na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon (…)”.

To, czy moje życie będzie owocne, czy Złemu uda się zabrać mi to, co wartościowe – zależy od jednego: od tego, czy zrozumiem i przyjmę Słowo. Myślę że wiele razy mieliśmy sytuację, gdy w czasie Mszy świętej lektor wychodził przeczytać czytanie, a my kompletnie nie rozumieliśmy tego, o czym czytał (bo często fragmenty są wyrwane z szerszego kontekstu) i po prostu wyłączaliśmy się. Podobne sytuacje mają miejsce w czasie czytania Ewangelii. Jak często udaje Ci się zapamiętać to, o czym był fragment Ewangelii, gdy wracasz do domu? Wydaje mi się, że w wielu przypadkach pozwalamy „ulecieć” Słowu z naszego serca dlatego, że go nie pogłębiamy i nie rozumiemy dobrze jego treści. Jeśli słowo Boże często ucieka z naszego serca i nie przykładamy do tego uwagi, jest to bardzo niebezpieczne, bo gleba naszego serca będzie coraz bardziej jałowa. Pustki po Panu Bogu nie zapełni nic – nawet rodzina, pieniądze czy rzeczy, które posiadamy.

Co zrobić, żeby Słowo mogło wydać owoc? Pomocne są z pewnością homilie. Warto się w nie wsłuchiwać w czasie niedzielnej Mszy świętej. Nawet z kiepskiego kazania można coś cennego dla siebie wyciągnąć. Można też słuchać homilii różnych kapłanów na YouTube (polecam np. homilie ks. prof. Roberta Skrzypczaka). Oprócz tego warto zaopatrzyć się w codzienny komentarz do słowa Bożego i uczyć się przebywać z tym Słowem na co dzień. Dużo łatwiej będzie Ci „złapać” niedzielną Ewangelię, gdy wejdziesz w rytm modlitwy Ewangeliami w tygodniu. Wystarczy 10-15 minut rozważania dziennie – szybko zobaczysz efekty. Pomocne komentarze można znaleźć w Internecie: chociażby tutaj, na stronie „Niezbędnika” katolickiego czasopisma „Niedziela”, na YouTube (np. na kanale „Maskacjusz”), w aplikacji „Modlitwa w drodze” czy w formie książkowej (np. „Oremus”).

Jeśli nie zaczniemy pogłębiać modlitwy słowem Bożym, to sytuacja się nie poprawi. Czas, gdy Kościół szedł z rozpędem popularności, już minął. Nasze osobiste problemy też same się nie rozwiążą. Musimy wracać do Źródła, aby zaczerpnąć świeżej wody i nabrać sił oraz nowych inspiracji.

XIV niedziela zwykła (A), 8.07.2023 – komentarz do Ewangelii

 

 

Duchowe SPA
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

XIV niedziela zwykła, rok A (8.07.2023)
Ewangelia: Mt 11,25-30 

Czas wakacji, urlopu i odpoczynku jest czasem wyczekiwanym przez każdego człowieka. Po całym roku wytężonej pracy, zmagania się z kolejnymi przeciwnościami potrzebujemy chwili zatrzymania i złapania oddechu. Jezus w dzisiejszej Ewangelii daje nam trzy wskazówki, jak przeżyć ten czas.

Po pierwsze, Jezus uczy nas wdzięczności. On sam w pierwszych słowach dzisiejszej Ewangelii wychwala Ojca i dziękuje Mu: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. Jest to bardzo istotny element życia duchowego i naszej modlitwy. Mistrzowie duchowości wielokrotnie podkreślali, że dziękczynienie pozwala nam odkryć, że nie wszystko zawdzięczam sobie. Umożliwia odkrycie działania Boga w moim życiu, wyzwala z egoizmu i ukierunkowuje nasze serca na dobro. Święty Ignacy Loyola zachęcał swoich uczniów, aby wieczorny rachunek sumienia zawsze rozpoczynali od wdzięczności, od zobaczenia tego, co dobre – aby w tym uwielbiać i dziękować Ojcu.

Po drugie, Jezus przestrzega nas przed pokusą chęci zrozumienia wszystkiego, co się dzieje. On sam, jako Bóg – Człowiek, ukazuje nam najlepszą drogę do poznawania Boga i Jego planów: drogę pokory. Polega ona na staniu się jak dziecko – proste, otwarte na świat, ale niezepsute przez panujące zło. Potrzebujemy postawy zaufania Bogu – Temu, który najlepiej nas zna, Temu, który panuje nad całym światem. Jeśli czegoś nie rozumiemy – pytajmy Boga, a On będzie nam objawiał swoją wolę.

Po trzecie, Jezus pokazuje gdzie możemy się chronić w momentach zmęczenia, wypalenia: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. Jezus mówi: PRZYJDŹ DO MNIE, Ja Ci dam odpoczynek.

Może po prostu uwierzmy w te Słowa Jezusa: i idźmy do Niego. Dziękujmy, prośmy, pytajmy Go, a nade wszystko: bądźmy przy Nim.

XIII Niedziela Zwykła, rok A (2.07.2023) – komentarz do Ewangelii

Pokój wam!

● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

XIII Niedziela Zwykła, rok A (2.07.2023)
Ewangelia: Mt 10 37-42

 

Jezus wielokrotnie powtarzał w swoim ziemskim nauczaniu, że przyszedł On na ziemię przynieść ludziom pokój. Ten pokój zwiastowali aniołowie pasterzom z Betlejem. Jezus nazwał błogosławionymi tych, którzy wprowadzają pokój. Bardzo często uspokajał swoich uczniom mówiąc im: „Nie bójcie się”, a po Zmartwychwstaniu pierwsze słowa, które skierował do nich brzmiały: „Pokój wam”. Jednak pokój, który miał na myśli Jezus jest inny niż wyobrażali go sobie Jego uczniowie 2000 lat temu, a także ci współcześni.

Na pierwszy rzut oka w nauczaniu Jezusa występuje sprzeczność. Z jednej strony uczniowie mają trwać w pokoju, nie lękać się o nic, mają ten pokój dawać innym, a z drugiej strony Jezus stwierdza, że nie przyszedł na ziemię, aby przynieść pokój, ale miecz. Czym jest zatem pokój, który daje uczniom Jezus? Mają go ci, którzy są z Nim zjednoczeni i czerpią z Niego życiodajne soki, jak latorośl wszczepiona w krzew winny. W pokoju Chrystusowym trwają ci, którzy swoje serce ofiarowali Jezusowi i z głębi serca razem z Nim wołają do Ojca w niebie: „Bądź wola Twoja”. To są ci, którzy swoją duszę, swoją najbardziej wewnętrzną, najbardziej intymną cząstkę siebie, do której nie ma dostępu nikt z zewnątrz, nawet najbliższe osoby, powierzyli Opatrzności Bożej.

Zatem pokój Chrystusowy to coś znacznie głębszego niż tylko posiadanie pokojowych relacji z najbliższymi, sąsiadami, kolegami z pracy… Pokój, który daje Jezus to coś więcej niż dobre samopoczucie, emocjonalne wyciszenie, poczucie spełnienia nawet szlachetnych pragnień i potrzeb, jak choćby pragnienie posiadania kochających cię osób (co samo w sobie jest dobre i potrzebne). Jeśli coś lub ktoś powoduje, że swoim sercem oddalam się od Jezusa, a ja zgadzam się na to, wtedy według słów Jezusa, nie jestem Jego godzien, nie jestem tak naprawdę Jego uczniem.

Dlatego też Jezus mówi do uczniów słowa szokujące: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Jeśli mam wybrać pomiędzy wiernością Chrystusowi a pokojem z drugim człowiekiem, nawet swoim rodzicem lub dzieckiem, powinienem trwać przy Jezusie. Pójście za Nim to jest wzięcie na swoje ramiona krzyża, a więc narażenie się na drwiny i właśnie brak pokoju nawet z najbliższymi. To jest wybranie śmierci tak po ludzku, ponieważ znalazło się życie inne, głębsze, trwalsze, wieczne.

Czy to znaczy, że chrześcijanin na ziemi skazany jest na samotność i wykluczenie? W niektórych sytuacjach tak, ale nie zawsze. Jezus zapowiada, że ktokolwiek przyjmie Jego ucznia, tak naprawdę przyjmie Jego samego. Jeśli wierni Jezusowi pójdziemy do innych głosić Ewangelię, to znajdą się i ci, którzy tak jak my przyjmą do swego serca Chrystusa. Nie musimy się bać, bo to On jest Panem całego świata i to On obdarza prawdziwym pokojem.

Święta

Piątek, I Tydzień Adwentu
Rok B, II
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny

Sonda