V Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 17.03.2024 r. – komentarz do Ewangelii

Czy spotkałeś już Boga?
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

V Niedziela Wielkiego Postu, rok B (17.03.2024 r.)
Ewangelia: J 12,20-33 ●

Moim zdaniem wiara chrześcijańska jest niezwykła z tego powodu, że nie opiera się tylko na suchym przekazie historii. Ona polega na osobistym spotkaniu Boga, doświadczeniu Jego miłości i zmianie życia, które już nie może być takie, jak było do tej pory.

To już piąta niedziela Wielkiego Postu. Prawdopodobnie w Waszych kościołach są już zawieszone fioletowe zasłony, przykrywające krzyże. Coraz bliżej Triduum Paschalne. Nawet Ewangelia coraz wyraźniej brzmi Męką, Śmiercią i Zmartwychwstaniem Pana Jezusa.

Będziemy słyszeć o bardzo ciekawym wydarzeniu, kiedy to jacyś Grecy chcą zobaczyć Jezusa i proszą apostoła Filipa o doprowadzenie ich do Niego. Kim są ci Grecy? Być może byli to greckojęzyczni Żydzi. Mogli to być również poganie, którzy z ciekawości przybyli na żydowskie święto, aby zobaczyć, co tam będzie się działo. W każdym razie jest to zupełnie inna grupa niż Żydzi w pełnym tego słowa znaczeniu w Jerozolimie (faryzeusze, arcykapłani, itp.). Możemy w tych Grekach zobaczyć siebie – w końcu nie jesteśmy członkami Narodu Wybranego, lecz – historycznie patrząc – poganami, którzy przyjęli wiarę w Chrystusa dzięki pracy misjonarzy.

Chcemy zobaczyć Jezusa. Spójrzmy na nasze pragnienie spotkania Boga. Skoro modlimy się słowem Bożym i korzystamy z tego komentarza, to z pewnością to pragnienie jest. Może podjęliśmy postanowienia, które mają nam pomóc je zrealizować. Chcemy pogłębić swoją wiarę – jeszcze bardziej pokochać Jezusa. Może pogubiliśmy się i potrzebujemy pomocy – dlatego Go szukamy. Jezus wie o naszych pragnieniach i daje nam odpowiedź w postaci krótkiej przypowieści o ziarnie pszenicy. Obraz bardzo jasny i zrozumiały – ziarno, aby wydać plon, musi obumrzeć, czyli poddać się rozpadowi. Dlaczego taka odpowiedź na pragnienie zobaczenia Jezusa?

Jezus przyciąga wszystkich do siebie, gdy jest wywyższony nad ziemię. My już wiemy, o jakie wywyższenie chodzi – o krzyż. Wtedy, gdy po ludzku przegrywa, bo przecież ponosi niesprawiedliwą karę śmierci dla przestępcy, On każdego człowieka przyciąga do swojego przebitego Serca. Wyznaje miłość najbardziej, jak to możliwe. Śmierć Sprawiedliwego owocuje plonem obfitym, czyli wiarą wielu – także nas. Przyroda pokazuje, że nieraz coś musi zginąć, aby coś innego mogło żyć. Cały czas dokonuje się ta wymiana. Chrystus oddał życie i potem zmartwychwstał, abyśmy my mogli żyć wiecznie.

Co mamy robić, aby spotkać Chrystusa? Po pierwsze, uczeń Chrystusa musi narodzić się na nowo z Ducha Świętego (por. J 3,3). To już się stało dzięki sakramentowi chrztu. Jednak potrzebujemy się ciągle odradzać w sakramencie pokuty, bo grzechy plamią naszą duszę. Warto (jeśli jeszcze tego nie zrobiliśmy) zainwestować w dobrą, głęboką spowiedź w tej ostatniej części Wielkiego Postu. Po drugie, uczeń Chrystusa karmi się Jego Ciałem i Krwią, aby mieć życie w sobie (por. J 6,53-54). Po trzecie, uczeń Chrystusa jest tam, gdzie jego Mistrz. Naśladuje Jego życie. Traci to, co doczesne, aby zyskać to, co wieczne. Służy, oddaje swój czas, siły i zdolności z miłości do Boga i człowieka.

Życzę każdemu z Was pięknego spotkania Chrystusa w czasie zbliżających się Świąt Wielkanocnych.

PS. Ciekawostka: Filip i Andrzej mają greckie imiona – zwracają uwagę tych Greków. Jako uczniowie Jezusa mamy dawać dobry przykład ludziom, aby wzbudzać ich zainteresowanie Jezusem!

 

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon Bogu w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go, mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi.

A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto zaś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Ależ właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław imię Twoje!»

Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». Stojący tłum to usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie wyrzucony precz. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie».

To mówił, oznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

IV niedziela Wielkiego Postu (B), 10.03.2024 – komentarz do Ewangelii

VIEWS: 88

Kiedy zostaniemy zbawieni?

● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

IV niedziela Wielkiego Postu, rok B (10.03.2024)Ewangelia: J 3,14-21 ●

Przez dziesiątki, jak nie setki lat życia Kościoła, w potocznym myśleniu wielu pobożnych osób funkcjonowało stwierdzenie: ja sam muszę się zbawić – muszę na to zapracować… Więc po co tak naprawdę nam Jezus Chrystus i Jego Pascha?

Ewangelia IV Niedzieli Wielkiego Postu zaprasza nas do wyjątkowego spotkania pozornie dwóch różnych ludzi: Nikodema i Jezusa. Nikodem, jako dostojnik żydowski, nie mógł jawnie przyjść i spotkać się z Mistrzem z Nazaretu, dlatego odwiedza Go potajemnie – w ciemnościach nocy. Pyta Chrystusa: „Jak to jest możliwe, aby narodzić się na nowo”? W odpowiedzi Jezus przytacza fragment opisujący wydarzenie z Wyjścia Izraelitów z Egiptu. Mówi: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy miał życie wieczne”.

Niezwykłe Słowa – życie wieczne daje nam wiara w Syna Bożego, wiara w Ukrzyżowanego. Nie nasze własne uczynki, nie nasza pobożność, nie nasza modlitwa, nie czytanie Pisma Świętego, nie codzienne lub cotygodniowe praktyki religijne. Nie ja sam daję sobie zbawienie! Nie „ja sam muszę się zbawić”. BO BÓG MNIE ZBAWIA – ON JUŻ MNIE ZBAWIŁ!

Możemy zadać teraz sobie kolejne pytanie: w jaki sposób Boże zbawienie stało się częścią mojego życia? Biblia nam podpowiada: gdy w języku Pisma świętego mówimy o wierze, jest ona nierozerwalnie związana ze chrztem. To właśnie w momencie naszego chrztu zostaliśmy zanurzeni w śmierci Jezusa. To w momencie polania wodą (lub zanurzenia w niej) zostaliśmy obmyci z każdego grzechu. TO WTEDY NARODZILIŚMY SIĘ NA NOWO – JAKO DZIECI SAMEGO BOGA!

A zatem po co nasze pobożne praktyki? Po co sakramenty i Eucharystia, po co modlitwa, po co nasze dobre uczynki. Na pewno nie po to, żeby zasłużyć sobie na Bożą miłość i na dar zbawienia. TO JUŻ MASZ ZA DARMO! Ale jest to niezbędne – aby Boży dar w sobie rozwijać. Abyś stawał się każdego dnia coraz świętszy. Abyś był coraz bardziej wolny od grzechu. Abyś coraz bardziej umiał kochać – jak Bóg!

Nie zasługuj na Bożą łaskę – nie musisz. Współpracuj z nią i pracuj nad sobą – a będziesz człowiekiem świętym!

Słowa Ewangelii według Świętego Jana

Jezus powiedział do Nikodema: „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

III Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 3.03.2024 – komentarz do Ewangelii

Wielki Post – czas nierobienia
● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

III Niedziela Wielkiego Postu, rok B (3.03.2024)
Ewangelia: J 2, 13-25

wiara_III-200x300

W Wielkim Poście od wieków Kościół zaleca swoim wiernym, aby więcej praktykować trzy rzeczy: post, modlitwę i jałmużnę. Dużo się mówi o tym, że trzeba zintensyfikować swoje wysiłki, starania, by zbliżyć się do Boga i się z Nim pojednać. Słyszymy: „idź na Drogę krzyżową”, „śpiewaj o męce Jezusa w Gorzkich żalach”, „daj swoje pieniądze na jałmużnę”, „zrób dobry uczynek”. Jednak Wielki Post, jak sama nazwa wskazuje, jest przede wszystkim postem, a więc rezygnacją z czegoś, element bierny duchowości wychodzi na pierwszy plan.

Uroczyście przeżywane czterdzieści dni przygotowania do Wielkanocy od wieków jest czasem nawrócenia. Wierni mają się nawrócić, zerwać z tym, co niedoskonałe. Grzesznicy mają pokutować, aby w święta na nowo zjednoczyć się z Bogiem (kiedyś, w Wielki Czwartek, po odbytej pokucie byli wprowadzani na nowo do wspólnoty Kościoła publiczni grzesznicy). Wydaje się, że trzeba „dużo robić”, aby właściwie przeżyć ten czas.

W Świątyni Jerozolimskiej też „dużo się działo”. Najwyższy kapłan zezwolił, by na placu świątynnym wymieniano monety, sprzedawano zwierzęta na ofiary. Wszystko po to, aby pielgrzymi mogli spełnić swe religijne obowiązki, wypełnić Prawo. To, delikatnie mówiąc, nie spodobało się Jezusowi. Powywracał stoły bankierów, powypędzał sprzedawców zwierząt. Dla Jezusa było jasne, że w taki sposób nie da się spotkać z Bogiem, a przecież właśnie po to ta przepiękna budowla stała.

Zewnętrzne aktywności nie są niczym złym. Są wręcz czymś koniecznym. Jednak sposób w jaki do nich się podchodzi może zaważyć na tym, czy coś mnie zbliży do Boga, nawróci, czy też nie. Scena oczyszczenia świątyni pokazuje istotę Wielkiego Postu. Jest to czas, kiedy rzeczą najważniejszą powinno być spotkanie z Bogiem. Mam wchodzić w głąb siebie. Udział w nabożeństwach, jałmużny, dobre uczynki, posty mają sens, jeśli sprawiają one oczyszczenie moich myśli, emocji, pragnień. Mam robić te różne rzeczy „zewnętrzne”, aby odnaleźć Boga w sobie.

A zatem nie idę na Drogę krzyżową albo Gorzkie żale, aby zrobić to, co należy, ale żeby w tym czasie zostawić swe życie za sobą i patrząc po ludzku, nie robić niczego. Nie daję jałmużny tylko po to, aby uczynić coś dobrego, ale żeby doświadczyć jakiejś pustki, braku. Poszczę po to, aby głód prowadził mnie „do wewnątrz”, aby mi pokazał prawdę o mnie, a prawda o mnie jest taka, że jestem nieskończenie ukochany przez Boga i że On jest przy mnie, jest we mnie. W Wielkim Poście powinna przeważać we mnie postawa Marii z Betanii, która usiadła przy Jezusie i po prostu Go słuchała, nic nie robiła (tak po ludzku), ale właśnie o to chodziło.

________________________________________
Ewangelia (J 2, 13-25)

Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».
Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»
On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Kiedy zaś przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w Jego imię, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zawierzał im samego siebie, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co jest w człowieku.

II Niedziela Wielkiego Postu (B) 25.02.2024 – komentarz do Ewangelii

Jezus chce przemieniać nasze serca
● Rozważa: ks. Piotr Wąsacz ●

II Niedziela Wielkiego Postu (B) 25.02.2024  ●Ewangelia: Mk 9, 2-10●

Wielki Post jest czasem łaski Bożej, w którym Pan chce w sposób szczególny działać w naszym życiu. Nieraz ten okres okazuje się dla nas bardzo trudny do przeżycia i „wymagania”, jakie stawia przed nami Kościół w tym czasie, wydają się nam nieosiągalne. Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo dobrze pokazuje nam, jak przeżywać Wielki Post, żeby go nie zmarnować.

W pierwszym czytaniu słyszymy opis ofiary Abrahama. Pan Bóg nakazuje mu, aby uśmiercił swojego jedynego, tak długo wyczekiwanego syna. Po ludzku polecenie Boga wydaje się okropne, wręcz odrażające. Czy to jest miłość? Kazać ojcu zabić swojego własnego syna? W tej scenie nie chodzi jednak o zabicie człowieka, ale o wierność Bogu. Stwórca chce poddać Abrahama próbie, czy ten jest w stanie oddać wszystko z miłości do Niego. Od tej pory życie Abrahama diametralnie się zmienia. Bóg wynagradza wierność Abrahama, składając mu obietnicę, że jego potomstwo stanie się tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza.

Wierność tego posuniętego w latach człowieka sprawia, że staje się „Ojcem wiary”. Jego czyn odtąd jest wzorem dla wszystkich wierzących. Na postawie Abrahama przez wieki buduje się wierność wszystkich wyznawców Chrystusa. To słowo przypomina nam, że w Wielkim Poście bardzo ważna jest właśnie wierność; swoim obowiązkom, podjętym zobowiązaniom czy postanowieniom – mimo tego, że nieraz przychodzi nam ona z wielkim trudem. Pamiętajmy, że Bóg widzi nasze zmagania i jest z nami.

Wielki Post czasem przemiany

W Ewangelii słyszymy opis Przemienienia Jezusa na Górze Tabor. Możemy się zastanawiać, dlaczego w czasie Wielkiego Postu, kiedy szczególnie zatrzymujemy się nad tajemnicą Męki Chrystusa, Kościół daje nam do rozważenia ten właśnie tekst. Wbrew pozorom na on bardzo wiele wspólnego z trwającym właśnie okresem liturgicznym. Wielki Post ma się dla nas stać czasem głębokiej przemiany duchowej. Mamy stać się innymi ludźmi. Innymi, to znaczy bardziej kochającymi Pana Boga i bliźniego, bo o to chodzi w Wielkim Poście. Jeśli przez te 40 dni przygotowania do świąt Paschalnych uda mi się bardziej kochać Boga i drugiego człowieka, to znaczy, że dobrze wykorzystałem ten czas.

„Jego słuchajcie”

Te słowa Boga Ojca z dzisiejszej Ewangelii powinny stać się naszym programem na przeżywanie dalszej części Wielkiego Postu. Starajmy się zasłuchać w to, co mówi do nas Jezus, i naśladować Jego postawę pełną ofiary i miłości. Starajmy się jak najlepiej przeżyć czas przygotowania na Wielką Noc, pamiętając, że każdy nasz trud zostanie wynagrodzony przez Boga i przemieni nasze życie na lepsze.

—————————————

owa Ewangelii według Świętego Marka

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”.

I Niedziela Wielkiego Postu, rok B, 18.02.2024 r. – komentarz do Ewangelii

Szukaj Źródła
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

I Niedziela Wielkiego Postu, rok B (18.02.2024 r.)
Ewangelia: Mk 1,12-15 ●

Wielkie rzeczy wymagają długich przygotowań. Wspaniałe przemowy przywódców państw to wynik wielu godzin przemyśleń i konsultacji. Medale olimpijskie sportowców to efekt wielu lat codziennych treningów. Sukcesy dzieci to wcześniej ciągła troska rodziców. Jezusowa misja zbawienia świata zaczęła się od pustyni – miejsca głębokiej ciszy i odosobnienia.

W środę rozpoczęliśmy kolejny Wielki Post. Tak się składa, że co roku, niezależnie od innych czytań, Ewangelia pierwszej niedzieli tego okresu opowiada o kuszeniu Jezusa na Pustyni Judzkiej. Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, dlaczego zawsze zaczynamy od kuszenia? Po co w ogóle Jezus został poddany kuszeniu, skoro jest Bogiem i wiadomo było, że szatan nie ma z Nim żadnych szans? Widzę tu przynajmniej trzy powody.

Po pierwsze, Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby została poddana próbie i jeszcze wyraźniej ukazana Jego wierność Ojcu. W Ewangeliach bardzo często Jezus odnosi się do Ojca. Podkreśla wyjątkową relację miłości między Ojcem a Synem oraz Ich jedność. Wszystko, co Jezus zrobił, było podyktowane wolą i miłością Ojca. On „stał się posłuszny aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). Każde dobre dzieło zaczyna się od złączenia z miłością Ojca. Nie będę żyć pełnią życia, jeśli nie odkryję tego, że jestem ukochanym dzieckiem Boga. Dlatego zaczynamy od Ewangelii o kuszeniu na pustyni, bo czas Wielkiego Postu jest drogą przez pustynię, aby odnaleźć Źródło. Podejmuję nawrócenie, pokutę, biorę udział w nabożeństwach wielkopostnych i rekolekcjach, spowiadam się, aby znów odkryć to, że jestem ukochanym dzieckiem Boga, zaopiekowanym przez Niego i że nic, co mnie spotyka, nie jest pozbawione Jego troski.

Po drugie, Jezus pokazuje, że każde wielkie dzieło wymaga przygotowania. Tak jak zaznaczyłem we wstępie, końcowy efekt, który wszyscy widzą, wymaga wielu miesięcy lub lat żmudnych przygotowań, które widzi niewiele osób. Przypomina mi się tu także postać Jana Chrzciciela. Czytamy w Ewangelii, jak z mocą głosił słowo nawrócenia. Upominał wszystkich, nawet faryzeuszów – elitę religijną! Tłumy garnęły do niego, aby go słuchać, bo był prawdziwy. Dlaczego? Jan długi czas wcześniej spędził w odosobnieniu na pustkowiu, gdzie uczył się słuchać bardziej Boga niż ludzi i samego siebie. Dlatego, jeśli chcemy odnowić naszą wiarę i uczynić ją potężną, potrzebujemy ciszy Wielkiego Postu.

Po trzecie, Jezus zapewnia, że nie jesteśmy sami w momentach próby. On nas rozumie, że nie jest łatwo przejść czas pokusy, ponieważ sam to wszystko przeszedł. Dlatego możemy być pewni, że gdy przychodzi pokusa, to jednocześnie On stoi przy nas. Od razu, gdy tylko odczuję, że zaczyna się trudny czas, mam Go prosić o siłę do wytrwania w tej ciemności, abym wyszedł z niej zwycięsko. Tak jak On, mam sięgać do słowa Bożego, do modlitwy, aby nie upaść. Dzięki temu nauczę się jeszcze większej odporności na ataki złego ducha.

Oby ten czas Wielkiego Postu, czas duchowej pustyni, przyniósł piękne owoce w życiu każdego z nas!

VI niedziela zwykła (B), 11.02.2024 – komentarz do Ewangelii

Potrzeba wiary
● Rozważa: ks. Marcin Murawski ●

VI niedziela zwykła, rok B (11.02.2023)
Ewangelia: Mk 1,40-45 ●

Pan Bóg stworzył i powołał człowieka do życia i do szczęścia. Jego wola wobec nas nie obejmowała pojawienia się cierpienia i śmierci. Jednak nawet, gdy człowiek sam zgotował sobie taki los przez grzech, Bóg nas nie zostawia. W Jezusie stwarza świat na nowo – pokazuje swoją moc i miłość do każdego człowieka.

Ewangelia VI niedzieli zwykłej wprowadza nas w niezwykle intymny klimat spotkania dwóch osób: Jezusa i mężczyzny chorego na trąd. W czasach Starego Testamenty ta choroba była bardzo poważna – choćby najmniejsze symptomy zarażenia trądem skutkowały natychmiastowych wykluczeniem danego człowieka z normalnego stylu życia i funkcjonowania. Zakaz kontaktów z bliskimi, brak możliwości uczestniczenia w kulcie i sprawowanej liturgii skutkowały coraz większym poczuciem osamotnienia i wyobcowania. Może nawet pojawiało się pytanie: za jakie grzechy? Co takiego uczyniłem, że Bóg mnie tak dotkliwie karze?

Jezus stanowczo odpowiada zarówno współczesnym sobie Izraelitom, jak i każdemu z nas: nie wolno łatwo szafować hasłami: „Bóg tak chciał”, „pokarało mnie”. Jezus pokazuje, że Bóg nie chciał cierpienia człowieka – to wybór Adama i Ewy ściągnął na ludzkość tak bolesne konsekwencje. Dalej nauka Ewangelii ukazuje, że choć czasem cierpienie i choroba jest konsekwencją grzechu, to wynika to z wyboru człowieka – jego odrzucenia Boga. Człowiek sam staje się winowajcą – Bóg mu nie dorzuca jeszcze więcej bólu ze złośliwości. Jezus nie udzielał również łatwej odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia: pokazywał, że jest obok i wspiera osobę chorą, udziela łaski do przejścia tego czasu choroby i cierpienia, oraz ma moc przemiany największej tragedii w coś niesamowicie pięknego.

Właśnie taki Bóg – czuły, wrażliwy, solidaryzujący się z cierpiącym człowiekiem – objawia się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Trędowaty, który przychodzi do Jezusa, jest świadom własnej choroby, a przychodząc, zdaje się na wolę Boga. Mówi przecież: „jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. A Jezus, widząc Jego wiarę – wyzwala go z więzów choroby.

To są postawy, które powinniśmy naśladować. Pierwsza z nich to świadomość własnej choroby, własnej grzeszności i niemocy. Nie udawanie, lecz stanięcie w prawdzie przed sobą i Bogiem. A druga, to zawołanie do Boga: „jeśli chcesz – oczyść mnie!”, „jeśli jest to zgodne z Twoją wolą, jeśli jest to najlepsze dla mnie – ratuj mnie!”.

Bóg będzie działał – możesz być tego pewien. Dla niego najważniejsze jest nasze zbawienie. Czy zadziała dokładnie tak, jak tego sobie życzymy? Tego nie wiemy. Ale na pewno będzie obok – i będzie nas obdarzał swoją mocą i łaską! Ufności!

V niedziela zwykła, rok B (4.02.2024) – komentarz do Ewangelii

Jezus – prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek
● Rozważa: ks. Krzysztof Lampart ●

Rzeźba św. Piotra w Watykanie

V niedziela zwykła, rok B (4.02.2024)
Ewangelia: Mk 1,29-39

Jezus po wydarzeniach w synagodze w Kafarnaum, gdzie dzięki Jego słowom pełnym mądrości i mocy zyskał sławę i uznanie, przyszedł do domu Szymona. Teściowa przyszłego papieża zmagała się z chorobą i z powodu gorączki nie była w stanie godnie przyjąć gości w swoim domu. Jezus ujął ją za rękę i uzdrowił. Wraz z zachodem słońca skończył się szabat i Żydzi, którzy wcześniej słyszeli Go w synagodze, tłumnie przyszli do Jezusa ze swoimi chorymi, a On, chcąc pokazać im swoją Boską moc i miłosierdzie, „uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił”. Jednak nad ranem uczynił coś niezrozumiałego dla swoich uczniów. Udał się na miejsce pustynne i tam się modlił do swojego Ojca w niebie.

Pierwsze cztery sobory powszechne w IV i V wieku zmagały się z wieloma herezjami dotyczącymi tego, kim tak właściwie jest Jezus Chrystus. Pojawiali się tacy, którzy twierdzili, że Jezus był tylko człowiekiem obdarzonym szczególną relacją z Bogiem i że nie był tak naprawdę Bogiem. W odpowiedzi na te poglądy powstało nicejskie wyznanie wiary, że jest On „Bogiem z Boga, światłością ze światłości”, „zrodzony, a nie stworzony”, „współistotny Ojcu”. Jezus jest Bogiem wcielonym i to właśnie swoją Boską mocą dokonał tylu uzdrowień i cudów.

Z drugiej strony, niektórzy teologowie, biskupi tak bardzo pragnęli chronić Bóstwo Jezusa, że wręcz odmawiali mu prawdziwego człowieczeństwa. Nie dopuszczali oni w swych poglądach możliwości, aby Bóg mógł doświadczać zmęczenia, trudu, cierpienia i śmierci, stąd odmawiali Synowi Bożemu posiadania ludzkiej natury. I ten pogląd został odrzucony, szczególnie w wyznaniu z soboru w Efezie, który stwierdził, że Maryję trzeba nazywać „Matką Boga”, bo Jezus jest prawdziwym człowiekiem.

III Niedziela Zwykła (Słowa Bożego), rok B, 21.01.2024 r. – komentarz do Ewangelii

Natychmiast!
● Rozważa: ks. Jakub Dzierżak ●

III Niedziela Zwykła (Słowa Bożego), rok B (21.01.2024 r.)
Ewangelia: Mk 1,14-20 ●

Wiara w Polsce przechodzi coraz bardziej w stan uśpienia. Jesteśmy świadkami potężnego zamętu. Grzechy, które kiedyś nie mieściły się
w głowie, dziś stają się coraz bardziej akceptowane – trochę jak
w organizmie, który dzień po dniu zwiększa swoją tolerancję na różne substancje chemiczne. To, co będzie z Kościołem Chrystusowym i z naszą duszą, zależy w dużej części od nas. Czas działać – natychmiast!

Lubię czasem posłuchać Tomasza Samołyka – katolickiego influencera, który komentuje różne bieżące wydarzenia, dzieląc się swoją wiarą i wartościami, często w humorystyczny sposób. Trafiłem niedawno na jego film pt. „Gdzie szukać pokoju, pewności i oparcia w trudnych czasach” (zachęcam do obejrzenia – film zamieszczam pod komentarzem). Byłem ciekaw jego odpowiedzi i przyznam się, że spodziewałem się jakiegoś ekstra przepisu na uspokojenie swojego serca i podjęcie walki z tym chaosem, który widzimy dokoła. Rozczarowałem się, ponieważ żadnego takiego super-mega-pomysłu na naprawę świata nie przedstawił. Potem jednak zrozumiałem jego niesamowitą pokorę i geniusz tego, o czym mówił. Mówił, że to, co możemy zrobić, aby znaleźć pokój serca, to podjąć drogę osobistego budowania relacji z Bogiem. Ktoś pomyśli: „wow, cóż za porywający pomysł…” – ale, kochani! On ma całkowitą rację!

We wstępie do tego komentarza napisałem, że patrząc ogólnie, nasza obecna sytuacja (jeśli chodzi o wiarę i wyznawane poglądy) wygląda trochę jak organizm ludzki, który dzień po dniu zwiększa swoją tolerancję na różne substancje chemiczne. Zaczynamy akceptować działania, które kiedyś być może uznawaliśmy za niedopuszczalne, a jednocześnie pozwalamy na coraz większą obojętność wobec Ewangelii. Musimy się obudzić i powrócić do Źródła. Jeśli mamy jakikolwiek niepokój związany z przyszłością, wiarą czy naszym zbawieniem – to jest to bardzo dobry znak i sygnał, aby podjąć działanie. Natychmiast.

Dobrze się składa, że ta niedziela jest jednocześnie Niedzielą Słowa Bożego, z inicjatywy papieża Franciszka. Źródło, do którego musimy wrócić, to Słowo Boże i adoracja Najświętszego Sakramentu. Uważam, że możemy sobie darować naprawianie chaosu w naszym świecie, jeżeli nie sięgamy po Biblię i nie adorujemy Jezusa w Eucharystii. Bez tego po prostu to nie ma żadnego sensu. Nie przekonamy samych siebie ani nikogo innego do Chrystusa, wiary i wartości, jeśli sami nie damy się zdobyć Jezusowi. Nasze przekonywanie młodzieży, aby chodzić do kościoła, będzie dawało odwrotny skutek, jeśli oni nie zobaczą w nas autentycznej miłości do Boga, która przekłada się na prawdziwą miłość bliźniego. Nie wystarczy chodzenie do kościoła z tradycji i przyzwyczajenia, bo zawsze tak było. Nie uchronimy się od działania różnych ideologii czy sposobów życia, które będą nas podtruwać, ale jeśli mocno połączymy się z Bogiem i będziemy mieć własne przekonanie i taką miłość do Jezusa, jaką mieli męczennicy Kościoła – to nic nas nie zabije.

Czterech uczniów z niedzielnej Ewangelii poszło za Jezusem natychmiast. My też natychmiast budujmy i rozwijajmy swoją osobistą miłość do Boga przez modlitwę Biblią i adorację Najświętszego Sakramentu. A gdy przyjdzie czas na działanie, będziemy wiedzieli, co robić.

Niedziela w oktawie Narodzenia Pańskiego, Świętej Rodziny (B), 31.12.2023 – komentarz do Ewangelii

Rozpoznaję Boga w domu rodzinnym!
● Rozważa: ks. Mikołaj Czurczak●

Niedziela w oktawie Narodzenia Pańskiego,
Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa
,
rok B (31.12.2023)

Ewangelia: Łk 2,22-40 ●

W ostatnim dniu roku kalendarzowego bardzo często ludzie są ogarnięci różnego rodzaju myślami, co przeszkadza im myśleć o chwili obecnej, o tym, co aktualnie przynosi nam świat. Z jednej strony wspominają to, co przyniósł odchodzący rok. Z innej strony myśli wybiegają w przyszłość, kiedy to zastanawiamy się, co przyniesie rok nadchodzący. Wielu ludzi, i to nie tylko młodych, w tym dniu myśli o nadchodzącym wieczorze i udanej zabawie sylwestrowej. Ale czy ktoś w tych planach i wspomnieniach widzi Bożą obecność we własnym życiu i o Jego wolę opiera swoje plany?

Akcja dzisiejszej perykopy ewangelicznej rozgrywa się przy świątyni w Jerozolimie, kilka dni po narodzinach Syna Bożego. Jest to budynek tzw. II świątyni w Jerozolimie, czyli tej zbudowanej przez Heroda Wielkiego. I choć tak jak poprzednia (wybudowana przez Salomona) ma również Miejsce Najświętsze, to nie ma tam już Arki Przymierza, czyli skrzyni z tablicami przykazań symbolizującej obecność Boga. I w tym momencie do świątyni, czyli do swojego domu, przybywa sam Bóg w ludzkim ciele. Tam, gdzie jest pusto, nagle przybywa Bóg, aby napełnić ludzi swoją obecnością. Wielu w tamtym okresie oczekiwało Mesjasza, jednak większość pragnęła takiego, który spełni ich oczekiwania, i ich świątynie, czyli ich własne serca, pozostawały nadal nieczułe na Boga.

Ludzie też posiadają swoje domy, miejsca, do których wracają z różnymi doświadczeniami i wspomnieniami. To właśnie z nich mogli wynieść różne wartości, umiejętności, a także i wiarę. Z pewnością pamiętamy naszych rodziców i dziadków, mówiących, co jest dobre, a co złe, nauczających nas modlitw oraz czynienia znaku krzyża. Bóg opuszcza swoją Ojczyznę, jaką jest Niebo, aby na nowo rozpalić wrażliwość na Ziemi swoją obecnością. A czy my opuszczając domy rodzinne w świecie, także rozpalamy i niesiemy innym wiarę, czy raczej lampy naszych serc gasną?

Widzimy dwójkę osób, które mają już swoje lata. Oboje przebywają blisko w Bożej obecności i zamiast narzekać na swoje życie, boleści, to radują się ze spotkania z Bogiem. Tym, co im pomogło wytrwać w życiu, to właśnie praktyki religijne, w których nie dostrzegali jakichś kar, lecz pomoc, dzięki której zbliżali się do Boga.

Z pewnością wielu z nas pamięta o poście w piątek, o niedzielnej i świątecznej Eucharystii czy praktykuje wieczerzę wigilijną, odbywaną bardzo często przy stole w domu rodzinnym. Pan Jezus powiedział: ,,Tam gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w Imię moje, tam jestem i Ja pośród nich”. Niech więc obecność w domu rodzinnym przypomina nam o powrocie do pięknych praktyk, jakie stamtąd wynieśliśmy.

Stół wigilijny powinien nas odnieść do innego stołu, jakim są ołtarze w naszych świątyniach. W ten sposób dostrzeżemy również innych członków Kościoła, którzy też się gromadzą, aby oddawać Bogu chwałę, i którzy też swoim przykładem mogą pociągnąć nas do powrotu do Boga i do dostrzegania Jego obecności w naszym życiu. Niech zatem nasze domy rodzinne przypominają nam o Bogu, który pragnie przeniknąć serce każdego z nas.


„Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków
światło zabłysło.
Albowiem Dziecię nam się narodziło,
Syn został nam dany,
na Jego barkach spoczęła władza.
Nazwano Go imieniem:
Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,
Odwieczny Ojciec, Książe Pokoju”.
(Iz 9,1.5)

Tej głębokiej radości, którą emanuje tekst z Księgi Proroka Izajasza odczytywany podczas Pasterki. Radości ze spotkania z Dzieciną. I Jezusowego światła na każdej z życiowych dróg w nowym, 2024 roku.

 

Redakcja Dziennika Parafialnego

Święta

Wtorek, V Tydzień Wielkiego Postu
Rok B, II
Uroczystość św. Józefa, Oblubieńca Najśw. Maryi Panny

Sonda